chopper – Big Biker http://bigbiker.pl Fri, 08 Apr 2016 12:51:14 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.5.2 Indian Chief Chopper 1947, czyli Steve McQueen i jego ostatnia miłość http://bigbiker.pl/indian-chief-chopper-1947/ http://bigbiker.pl/indian-chief-chopper-1947/#comments Mon, 25 Nov 2013 07:12:19 +0000 http://bigbiker.pl/?p=1053 Jeśli komuś aktor Steve McQueen w ogóle kojarzy się z motocyklami, to głównie z marką Triumph. Rzeczywiście miał tych Triumphów bez liku – zaczynał swoją przygodę od pięćsetki, natomiast najsłynniejszą motocyklową scenę w historii kina, czyli ucieczkę motocyklem z obozu … Czytaj dalej

The post Indian Chief Chopper 1947, czyli Steve McQueen i jego ostatnia miłość appeared first on Big Biker.

]]>
Jeśli komuś aktor Steve McQueen w ogóle kojarzy się z motocyklami, to głównie z marką Triumph. Rzeczywiście miał tych Triumphów bez liku – zaczynał swoją przygodę od pięćsetki, natomiast najsłynniejszą motocyklową scenę w historii kina, czyli ucieczkę motocyklem z obozu dla jeńców wojennych nagrał na Triumphie 655 cc Trophy. Wiadomo też, że przez całe życie kolekcjonował samochody i motocykle, aż w końcu musiał wynająć lotniczy hangar, aby je wszystkie pomieścić. Był też prekursorem motocyklowej mody – to on tak naprawdę wypromował otwarty kask Bella z charakterystycznym daszkiem. Produkowany zresztą do dzisiaj, tyle że teraz jest bardziej znany pod nazwą Steve McQueen Helmet niż oryginalną Jet RT. McQueen wylansował też absolutnie genialną motocyklową kurtkę – dzisiaj znaną również pod nazwą Steve Mc Queen Jacket. To bardzo łatwo rozpoznawalna kurtka – ma z przodu cztery zewnętrzne kieszenie, zamykane na dwa zatrzaski i co najbardziej charakterystyczne – lewa górna kieszeń jest przyszyta pod sporym kątem.


Dzisiaj kurtkę tą w oryginalnym wykonaniu Barboura można łyknąć za ok. półtorej klocka. Kask RT to jakiś tysiak. Więc nie ma dramatu, ale też tanio nie jest… W każdym razie Steve McQueen, jak widać, pozostawił po sobie sporo legendy. Na tym jednak nie koniec – bo jest jeszcze jedna ważna rzecz, tym razem jednak już dużo mniej znana. Otóż Triumph nie był jedynym uwielbianym przez Steve’a motocyklem. Na trzy lata przed śmiercią, kiedy już przytył, zapuścił długie włosy, brodę i w ogóle nie przypominał wielkiej holywoodzkiej gwiazdy, kupił sobie starego zdezelowanego Indiana Chiefa – pięknego choppera wyprodukowanego w 1947 r. Co więcej, specjalnie go postarzył, żeby wyglądał na kompletnie zajechanego sprzęta. Woził na nim przytroczone plecaki, koce i śpiwór. Do tego zamontował trochę dodatków – wszystko po to, by wyglądać bardziej śmiesznie niż bogato. Podobno nie przeszkadzał mu cieknący z motocykla olej i niezbyt sprawne hamulce. Przejeździł nim ostatnie trzy lata życia szczęśliwy, że wreszcie może być nie nagabywany przez fanów. Nazwał tego Indiana „Blob”, na cześć pierwszego swojego pełnometrażowego filmu, w którym zagrał swą pierwszą rolę. Nawiasem mówiąc, dzisiaj „The Blob” jest uważany za absolut kiczu – głównie ze względu na durnowaty scenariusz (Ziemię atakuje jakaś bezkształtna masa z kosmosu) i dramatycznie amatorskie efekty specjalne). Maszynę tę można obecnie podziwiać w Narodowym Muzeum Motocykli w Anamosa w stanie Iowa. A jest co podziwiać, bo takie właśnie maszyny kochamy najbardziej:

The post Indian Chief Chopper 1947, czyli Steve McQueen i jego ostatnia miłość appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/indian-chief-chopper-1947/feed/ 3
Oparcie kierowcy, czyli ból w plerach http://bigbiker.pl/oparci-kierowcy-czyli-bol-w-plerach/ http://bigbiker.pl/oparci-kierowcy-czyli-bol-w-plerach/#comments Tue, 24 Sep 2013 06:38:22 +0000 http://bigbiker.pl/?p=310 Pamiętam, jak ładnych kilka lat temu (zdaje się, że siedem) na pewnym motocyklowym zlocie podpatrzyłem na jednym z motocykli oparcie dla kierowcy. A cóż to takiego i po co? Zagadnięty właściciel wytłumaczył mi cierpliwie, że zamontował sobie oparcie pod plecy, … Czytaj dalej

The post Oparcie kierowcy, czyli ból w plerach appeared first on Big Biker.

]]>
Pamiętam, jak ładnych kilka lat temu (zdaje się, że siedem) na pewnym motocyklowym zlocie podpatrzyłem na jednym z motocykli oparcie dla kierowcy. A cóż to takiego i po co? Zagadnięty właściciel wytłumaczył mi cierpliwie, że zamontował sobie oparcie pod plecy, żeby w dłuższych trasach nie zwariować z powodu bólu pleców. No, rzeczywiście – plery nawalają tak, że szkoda gadać. Bierze się to z dwóch powodów: po pierwsze cruisery są tak skonstruowane, że w przeciwieństwie do chopperów pozycja kierowcy jest pionowa, a więc cały ciężar ciała podtrzymywany jest przez kręgosłup, co oczywiście obciąża jego dolne partie. Drugi powód jest banalnie prosty: otóż nie potrafimy siedzieć. A siedzimy non stop: przed kompem, przed telewizorem, w pracy, w samochodzie, w kinie, na meczu, na grillu. Gdziekolwiek by człowiek nie polazł, to zawsze se siądzie. Większość życia spędzamy siedząc, a zatem większość życia spędzamy w nienaturalnej dla nas pozycji, obciążając dolne partie pleców (któremu to zjawisku i jego konsekwencjom poświęciłem zresztą sporo miejsca w „Schudnij z Kaizen”). I nie dość, że to robimy, to jeszcze zazwyczaj siedzimy jak ostatnie łachudry – wykrzywieni, rozłożeni czy też na pół leżąco. Tymczasem nasz kręgosłup cierpi. I tego powodu mamy właśnie na świecie do czynienia z kolejną chorobą cywilizacyjną – otóż większość osób po czterdziestce uskarża się na permanentny ból dolnej części kręgosłupa. Ktoś nawet ostatnio robił jakieś badania, z których wyszło, że właśnie to schorzenie jest główną przyczyną wcześniejszych emerytur w wielu krajach. Ale wracajmy do motocykli – niestety ten brak nieumiejętności prawidłowego siedzenia często przenosimy na motocykl. Siedzimy na nim dokładnie tak samo, jak przed komputerem – po jakimś czasie muszą boleć plecy. Kilka lat temu oczywiście nie byłem taki mądry i nie patrzyłem na to w ten sposób. Jednak chcąc wypróbować czy podparcie dla kierowcy rzeczywiście może przynieść ulgę, spróbowałem sobie takie sprawić. I podziałało. To małe oparcie ustawione tak, by dokładnie podpierało plecy w miejscu ich największego obciążenia, naprawdę może sprawić cuda. Wiedzą to też producenci wypasionych siodeł (np. Mustang), którzy w kilku modelach oferują właśnie takie rozwiązanie. Widziałem nawet takie oparcia, które można opuścić w dół, chowając je w tylnej części siodła i zamykając na kluczyk.

Tym, którzy mają spore problemy z bólem dolnej partii pleców w trakcie dłuższej jazdy na motocyklu polecam… lekcje jogi. I naprawdę nie robię sobie teraz jaj. Już kilka zajęć z dobrym instruktorem wystarczy, by dowiedzieć się w jakiej pozycji siedząc możemy odciążyć kręgosłup. Co zrobić, by po dłuższej jeździe na motocyklu dać na kilka minut odpocząć krzyżom. Naprawdę wystarczy kilka minut zmiany pozycji kręgosłupa na motocyklu, by pozwolić mu solidnie odpocząć. Długa jazda nie jest już taka męcząca pod tym względem. A wiem co mówię, bo tę jogową sztuczkę przećwiczyłem dwa tygodnie temu robiąc na motorku 2,5 tys km. Naprawdę polecam.
Co zaś do oparcia dla kierowcy – coś w tym musi być, skoro wskrzeszany (po raz już kolejny) kultowy Indian zaprojektował je jako opcję wyposażenia modelu Chieftain zapowiadanego na 2014 r. Niecierpliwym podpowiadam, że oparcie pojawia się 5’38” filmu. Chociaż z drugiej strony warto zobaczyć cały film – w końcu to przepiękny motocykl!

The post Oparcie kierowcy, czyli ból w plerach appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/oparci-kierowcy-czyli-bol-w-plerach/feed/ 1
Ścigawki i inne szybkie motocykle http://bigbiker.pl/scigawki-i-inne-szybkie-motocykle/ http://bigbiker.pl/scigawki-i-inne-szybkie-motocykle/#comments Sun, 25 Aug 2013 05:50:27 +0000 http://bigbiker.pl/?p=163 Zostały wymyślone również przez Boga – jak czytamy w motto tego bloga.  Nie w tym rzecz, rzecz w dosiadających ich motocyklistach. Gdybym miał włosy, to czasem widząc co wyprawiają, stawałyby mi dęba. Ostatnio rozmawiałem z jedną znajomą, która szczerze mi … Czytaj dalej

The post Ścigawki i inne szybkie motocykle appeared first on Big Biker.

]]>
Zostały wymyślone również przez Boga – jak czytamy w motto tego bloga.  Nie w tym rzecz, rzecz w dosiadających ich motocyklistach. Gdybym miał włosy, to czasem widząc co wyprawiają, stawałyby mi dęba. Ostatnio rozmawiałem z jedną znajomą, która szczerze mi wyznała, że kierując samochodem przeraźliwie boi się motocyklistów na ścigaczach: „Nigdy nie wie, z której strony się nagle pojawią i co zrobią. Z której strony mnie wyprzedzą, w którym momencie i jak mam się wtedy zachować”.
Ta trauma nie wzięła się znikąd, prawda? Coś, a raczej ktoś musiał ją kiedyś porządnie wystraszyć. Sam kilka razy na własne oczy widziałem, jak grupka trzech, czterech szaleńców, w samym centrum Katowic na ul. Korfantego jechała z rykiem silników grubo ponad 120 km/h i to na tylnym kole. Zresztą Internet pełen jest filmików o takich wyczynach lub o kolesiach nagrywających w mieście licznik swojego motocykla w trakcie jazdy i z dumą prezentujących kolejne osiągi: 280 km/h, 300 km/h itd itp. Sorry, takiego motocyklizmu nie kupuję. Nie jest po prostu dla mnie i całą odpowiedzialnością mówię, że stanowi zagrożenie dla innych użytkowników drogi.

Oczywiście nie oznacza to, że wszyscy motocykliści dosiadający motocykli sportowych tak robią. Ale znajdują się oni właśnie głównie pośród posiadaczy różnego autoramentu „sportów”, bo jeszcze nie widziałem nikogo na chopperze czy cruiserze, albo dużym „turystyku”, żeby popylał przez miasto na tylnym kole (da się, jest nawet filmik na YT jak kolo robi stójkę kredensem). Coś zatem jest na rzeczy, że jednak gros użytkowników  motocykli sportowych ma takie ciągoty. I nawet domyślam się co jest tego przyczyną. A właściwie to kilka przyczyn. Po pierwsze – to wybuchowy związek młodości (a co za nią idzie fiu – bździu w głowie i potrzeby rywalizacji podlanej adrenaliną) i mocy silnika. Wtedy rodzi się złudna świadomość super mocy. Złudna, ponieważ za prawdziwą „supermocą” muszą jeszcze stać umiejętności. A o te trudno, kiedy się kupiło motorek dwa tygodnie temu. Kolejna rzecz (o czym dowiedziałem się kiedyś po pewnej paradzie motocyklowej od właścicieli ścigaczy, którzy przyszli się z nami zintegrować na pole campingowe) – otóż ci sympatyczni, młodzi ludzie uświadomili mi wówczas, że na „ścigu” trzeba za…..lać, bo inaczej bolą ręce. Podobno przy odpowiedniej prędkości wiatr, waląc w klatę, podnosi trochę ciało, odciążając w ten sposób oparte na kierownicy ręce. A im większa szybkość, tym to odciążenie większe. Nie wiem, nie próbowałem, ale możliwe, że to jakiś też powód, dla którego na ścigaczu prędkość kusi i to ogromnie.

Czy zatem nie lubię motocykli sportowych i nimi pogardzam? Nic bardziej mylnego – motocykle sportowe mają w sobie taką samą cząstkę boskości, jak choppery czy cruisery. Problem nie w nich, nie w ich plastikowych owiewkach, nie w wyglądzie czy pozycji kierowcy. Problem w tych, którzy te motocykle czasem dosiadają. Bo jak mówi stare motocyklowe powiedzenie: w motocyklizmie nie jest ważne co masz pod dupą, ale to, co masz nad nią. Czyli w głowie…

The post Ścigawki i inne szybkie motocykle appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/scigawki-i-inne-szybkie-motocykle/feed/ 2