The post Oparcie kierowcy, czyli ból w plerach appeared first on Big Biker.
]]>Tym, którzy mają spore problemy z bólem dolnej partii pleców w trakcie dłuższej jazdy na motocyklu polecam… lekcje jogi. I naprawdę nie robię sobie teraz jaj. Już kilka zajęć z dobrym instruktorem wystarczy, by dowiedzieć się w jakiej pozycji siedząc możemy odciążyć kręgosłup. Co zrobić, by po dłuższej jeździe na motocyklu dać na kilka minut odpocząć krzyżom. Naprawdę wystarczy kilka minut zmiany pozycji kręgosłupa na motocyklu, by pozwolić mu solidnie odpocząć. Długa jazda nie jest już taka męcząca pod tym względem. A wiem co mówię, bo tę jogową sztuczkę przećwiczyłem dwa tygodnie temu robiąc na motorku 2,5 tys km. Naprawdę polecam.
Co zaś do oparcia dla kierowcy – coś w tym musi być, skoro wskrzeszany (po raz już kolejny) kultowy Indian zaprojektował je jako opcję wyposażenia modelu Chieftain zapowiadanego na 2014 r. Niecierpliwym podpowiadam, że oparcie pojawia się 5’38” filmu. Chociaż z drugiej strony warto zobaczyć cały film – w końcu to przepiękny motocykl!
The post Oparcie kierowcy, czyli ból w plerach appeared first on Big Biker.
]]>The post Ból siedzenia… appeared first on Big Biker.
]]>Możliwe więc, że niewygodne, cruiserowe siodełka wymyślono specjalnie, byśmy mogli rozkoszować się podróżą samą w sobie, częstymi przystankami potrzebnymi na poznanie nowego miejsca, ludzi i krajobrazów. By poczuć przyjemność motocyklowej podróży, która tym różni się od samochodowej, że świat jest na wyciągnięcie ręki, a każdy zapach czy podmuch wiatru tak doskonale odczuwalny. Jutro rozpoczynam podróż, w której mam do przejechania jakieś 3000 km. W jej planowaniu najfajniejsze jest to, że kompletnie nie ma znaczenia, o której godzinie dojedziemy do poszczególnych celów. I to jest też powód, dla którego nie mogę się już tego jutra doczekać.
The post Ból siedzenia… appeared first on Big Biker.
]]>The post Ścigawki i inne szybkie motocykle appeared first on Big Biker.
]]>Oczywiście nie oznacza to, że wszyscy motocykliści dosiadający motocykli sportowych tak robią. Ale znajdują się oni właśnie głównie pośród posiadaczy różnego autoramentu „sportów”, bo jeszcze nie widziałem nikogo na chopperze czy cruiserze, albo dużym „turystyku”, żeby popylał przez miasto na tylnym kole (da się, jest nawet filmik na YT jak kolo robi stójkę kredensem). Coś zatem jest na rzeczy, że jednak gros użytkowników motocykli sportowych ma takie ciągoty. I nawet domyślam się co jest tego przyczyną. A właściwie to kilka przyczyn. Po pierwsze – to wybuchowy związek młodości (a co za nią idzie fiu – bździu w głowie i potrzeby rywalizacji podlanej adrenaliną) i mocy silnika. Wtedy rodzi się złudna świadomość super mocy. Złudna, ponieważ za prawdziwą „supermocą” muszą jeszcze stać umiejętności. A o te trudno, kiedy się kupiło motorek dwa tygodnie temu. Kolejna rzecz (o czym dowiedziałem się kiedyś po pewnej paradzie motocyklowej od właścicieli ścigaczy, którzy przyszli się z nami zintegrować na pole campingowe) – otóż ci sympatyczni, młodzi ludzie uświadomili mi wówczas, że na „ścigu” trzeba za…..lać, bo inaczej bolą ręce. Podobno przy odpowiedniej prędkości wiatr, waląc w klatę, podnosi trochę ciało, odciążając w ten sposób oparte na kierownicy ręce. A im większa szybkość, tym to odciążenie większe. Nie wiem, nie próbowałem, ale możliwe, że to jakiś też powód, dla którego na ścigaczu prędkość kusi i to ogromnie.
Czy zatem nie lubię motocykli sportowych i nimi pogardzam? Nic bardziej mylnego – motocykle sportowe mają w sobie taką samą cząstkę boskości, jak choppery czy cruisery. Problem nie w nich, nie w ich plastikowych owiewkach, nie w wyglądzie czy pozycji kierowcy. Problem w tych, którzy te motocykle czasem dosiadają. Bo jak mówi stare motocyklowe powiedzenie: w motocyklizmie nie jest ważne co masz pod dupą, ale to, co masz nad nią. Czyli w głowie…
The post Ścigawki i inne szybkie motocykle appeared first on Big Biker.
]]>The post Przepis na kask z papier mâché… appeared first on Big Biker.
]]>Z czasów kiedy jeszcze prowadziłem sklep z motocyklowymi ciuchami zapamiętałem jednego gościa. Przyjechał chromowanym, nowym cruiserem – zdaje się, że Vulcanem. Wszedł do sklepu, porozpinał skórzaną, motocyklową kurtkę, ściągnął z głowy wypasionego pełnego Shuberta i zapytał czy mamy damskie kaski. Bo on chciałby się wybrać na przejażdżkę z żoną swoim nowiusieńkim motocyklem i potrzebuje dla niej kask. Mówię, że mamy i to nawet od kilku producentów i podchodzę z nim do regału z kaskami. Gość widzi ceny i mówi: „E nie…, ja to bym tak chciał jakiś damski kask tak maks do stu złotych”. W pierwszej chwili chciałem zajechać mu z laćka prosto w zadek na okoliczność tego, że bezpieczeństwo własnej żony ocenił zaledwie na stówkę. Jednak się zreflektowałem – bo nieładnie jest kopać ludzi, nawet jak są skończonymi idiotami – i zaproponowałem rozwiązanie:
– Może sobie pan sprawić bardzo tanio, fajny kask damski…
– Jak? – zapytał szczerze zainteresowany.
– Posadź pan żonę na krześle, weź pan trochę starych gazet, odrobinę gipsu, albo mąki i wymieszaj pan to w misce z wodą. Tak żeby była z tego taka kleista papka. I tę papkę nałóż pan żonie na głowę. Jak wyschnie masz pan dopasowany i gustowny kask damski z papieru mâché…
Po mojej wypowiedzi pan się zdenerwował i opuścił sklep w zdecydowanym pośpiechu. Nie wiedzieć czemu. Przecież pod względem bezpieczeństwa damski kask do stu złotych, a kask z papieru mâché to dokładnie to samo…
The post Przepis na kask z papier mâché… appeared first on Big Biker.
]]>