The post Kredens 2017 – pierwsze przecieki appeared first on Big Biker.
]]>A zatem jedni mówią, że będzie to półautomat (DCT), inni, że silnik hybrydowy. Ktoś się dowiedział, że podobno nowy kredens ma mieć jakiś kosmiczny widelec, za którego sprawą nie da się w ogóle tego motocykla przewrócić (a założymy się, że dałbym radę?). Projektanci chcą motocyklowi dodać jeszcze kilkadziesiąt przycisków (jakby tych obecnych było mało), co ma sugerować montaż specjalnego systemu infotaiment wyposażonego w kilka ekranów TFT, radio wespół z modułem GPS standardowo ze stałą komunikacją satelitarną plus oczywiście system nagłośnieniowy 80W z systemem (i tu ilość się waha w zależności od źródła przecieku) od 6 do 8 głośników. Następnie ten nowy robocop ma mieć kilka trybów jazdy do wyboru, półautomatyczne zawieszenie i wszystkie możliwe kontrolery trakcji wymyślone przez ludzkość do tej pory. Na dokładkę wodoodporne siedzenia, podstawową pojemność bagażową 150 L i oprócz dotychczasowego ciepłego nawiewu na kolana i podgrzewanych manetek, jeszcze podgrzewacze foteli oraz podłóg, żeby bikerowi w stópcie nie zawiewało. Bulnąć za to cacko trzeba będzie jakieś 30 tys. dolców, przy czym to jedynie bardzo wstępne kalkulacje, bo nigdy nie wiadomo, co przez najbliższy rok jeszcze do tego modelu zostanie dołożone.
Proponuję zatem wspomóc inżynierów i projektantów malujących Kredens 2017 i podpowiedzieć im co nieco, celem rozważenia i inspiracji. A zatem, chłopaki, zamontujcie tam jeszcze koniecznie:
1. Ciśnieniowy ekspres do kawy z automatycznie odmierzanym niesłodzonym mlekiem sojowym oraz małą zmywarką na kubek, żeby było co z nim zrobić, jak już się podelektujemy kawową rozkoszą w trakcie jazdy.
2. Co najmniej trzy małe – sprytnie poukrywane – lodówki na piwo. Muszą być trzy, bo do istnienia jednej od razu się można przyznać przed żoną, przez co ta właśnie jedna będzie odtąd zaprzątać jej uwagę i jednocześnie odwróci uwagę od pozostałych, a wiadomo, że jedno wypite piwo po motocyklowej jeździe wywołuje taki niedosyt wrażeń, jak widok wywracającego się Justina Biebera, który sobie przy okazji nic nie złamał.
3. Ukryty przycisk uruchamiający na głównym ekranie komunikat: „System bluetooth out of order”, żeby pokazać krzyczącej do słuchawki pasażerce, że niestety jej krzyku sam system nie wytrzymał i się zepsuł.
4. Obok tych podgrzewanych podłóg pod stopy jeszcze takie w sam raz przymierzone małe baseniki z rybkami Garra Rufa (to te co wpierdzielają martwy naskórek spomiędzy palców stóp – nie próbowałem, ale podobno czad!).
5. Do modułu radia dodać jeszcze satelitarne łącze internetowe gwarantujące bycie on-line wszędzie i koniecznie do tych kilku ekranów jeszcze kamerki, żeby sobie można było strzelać selfie i do razu wrzucać na fejsa i instagrama plus głosowy moduł odczytywania ilości lajków pod tymi zdjęciami, żeby być na bieżąco z personal brandingiem.
6. Wysuwany ruszt, który w trakcie jazdy nagrzewa się od silnika i na którym można (też w trakcie jazdy) ustawić kiełbaski. Ja wprawdzie nie szamam mięcha, ale chętnie popatrzę jak skwierczą.
7. Od razu dwa dodatkowe akumulatory i dziesięć kilometrów listw światełek LED, żeby chłopaki z klubu kredensów przed zlotem nie musieli się aż tak napocić jak do tej pory. I od razu też trzeba dodać kilka dodatkowych trybów jazdy: nocny, nocny choinkowy, stroboskopowy i konkursowy: „kto zgadnie, która lampka teraz zaświeci?”
No co? Jak już się bawić w koncept Kredens 2017 to na maksa:-) A gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, to po raz kolejny (i już zupełnie poważnie) oświadczam, że mam zamiar w swojej motocyklowej karierze prędzej czy później wylądować właśnie na kredensie, czy jego odpowiedniku innej marki. Jeszcze nie teraz, ale prędzej czy później tak się stanie i nawet nie wiecie, jak wielu z was to dotyczy…
The post Kredens 2017 – pierwsze przecieki appeared first on Big Biker.
]]>The post Wiercone wydechy, czyli transmisja z pracy trraktorów appeared first on Big Biker.
]]>Innym razem wydechy rozwiercił sobie inny kolega. Bardzo się z nich cieszył. Rozpierała go nawet duma. Problem jednak w tym, że na pewnym zlocie motocyklowym trudno było znaleźć chętnego, który chciałby za nim jechać. Ja wytrzymałem piętnaście minut i z bólem głowy, jak po największej popijawie, w końcu zrejterowałem. Jestem przeciwnikiem wiercenia wydechów. Z prostego powodu: otóż spróbujcie na czymś takim, albo za czymś takim jechać kilkaset kilometrów. Po prostu się nie da. Rozumiem argument, że motocykl musi być głośny, żeby kierowcy samochodów szybko się orientowali, że muszą na drodze zaakceptować obecność jednośladu. Jednak bez przesady. Duże motocykle i tak ciche nie są (chyba że mówimy o kredensach, ale akurat w przypadku Gold Wingów o coś innego chodzi), więc podkręcanie sztucznie ich głośności tylko pogarsza sprawę. Co innego tunningowanie wydechów tak, by nie były głośniejsze, ale bardziej basowe. Tu pełna zgoda, a nawet chęć wielka.
A co do argumentu o zwracaniu uwagi kierowców. Hm… ja sobie swego czasu zamontowałem na motocyklu klakson od TIR-a w postaci uroczych, chromowanych trąbek. I nawet fajnie gadały, rzeczywiście przykuwając uwagę kierowców, kiedy było trzeba. Niestety, naleciały mi do nich muchy i zamilkły na zawsze. Rozważam teraz zakup sygnalizacji dźwiękowej z jachtu… Ale to już inna historia i inna szajba….
The post Wiercone wydechy, czyli transmisja z pracy trraktorów appeared first on Big Biker.
]]>