Big Biker » Harely Davidson http://bigbiker.pl Sat, 11 Apr 2015 06:41:14 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.1.1 Bogaci się bogacą, biedni biednieją… http://bigbiker.pl/bogaci-sie-bogaca-biedni-biednieja/ http://bigbiker.pl/bogaci-sie-bogaca-biedni-biednieja/#comments Thu, 12 Sep 2013 07:07:25 +0000 http://bigbiker.pl/?p=247 Właśnie portal scigacz.pl opublikował raport sprzedaży nowych i używanych motocykli za pierwsze półrocze 2013 roku. Tak źle jeszcze, niestety, nie było. Po pierwsze, urosła liczba kupowanych używek względem motocykli nowych, co oczywiście uderza nie tylko w producentów, ale też dealerów … Czytaj dalej

The post Bogaci się bogacą, biedni biednieją… appeared first on Big Biker.

]]>
Właśnie portal scigacz.pl opublikował raport sprzedaży nowych i używanych motocykli za pierwsze półrocze 2013 roku. Tak źle jeszcze, niestety, nie było. Po pierwsze, urosła liczba kupowanych używek względem motocykli nowych, co oczywiście uderza nie tylko w producentów, ale też dealerów motocykli. Z drugiej strony, znika „klasa średnia” – w miarę dobrze sprzedają się pojemności poniżej 125 cm3 oraz powyżej 750 cm3, przy czym w tej ostatniej klasie zaczyna królować BMW. To z kolei oznacza, że część bikersów po prostu przesiadła się na motocykle terenowe i dotyczy to tych, którzy naprawdę mają kasę. Wszyscy przecież wiemy, że te beemki to masakryczny wydatek. Nie dość, że nawet leciwe kosztują majątek, to jeszcze kupienie do nich odpowiedniego osprzętu często przekracza możliwości przeciętnego motocyklisty. Wystarczy porównać w motocyklowym katalogu koszt np. kufrów do BMW R1200 z kuframi do, na przykład, Yamahy FJR, a sprawa wyda się oczywista. A zatem ci, którzy – jak wskazuje opublikowany raport – kupili BMW wydali na nie sporo kasy, bo nie dość, że wzrost sprzedaży tej marki wśród motocykli nowych to aż 37% w stosunku do analogicznego okresu z poprzedniego roku, to jeszcze dotyczy to głównie dwóch raportowanych motocyklowych klas: tourist (wzrost o 19,1%) i on/off (wzrost aż o 38,2%). Ciekawe jest to, że akurat tego przyrostu na drodze nie specjalnie widać – czyżby po zakupie te nowe, wypasione BMW trafiały od razu do garaży i czekały na lepsze czasy?

W klasie chopper-cruiser zaczął królować Harley Davidson, którego sprzedaż w segmencie motocykli nowych wzrosła w porównaniu z poprzednim rokiem aż o 44,6%. I tego też specjalnie na drodze nie widać, co jest akurat nie aż takie trudne do wytłumaczenia. W moim bowiem przekonaniu nowego Harleya z salonu rzadko kiedy kupuje doświadczony motocyklista. Czyni to raczej biznesmen, którego na to po pierwsze stać, a po drugie, który raczej nie dysponuje  nieskończonymi pokładami wolnego czasu. Raczej zaiwania „na swoim” albo w korpo i nowiutkiego Harleya dosiądzie maksymalnie raz w tygodniu i to przy dużej dozie biznesowego szczęścia.

Ciekawie też zachowuje się sprzedaż Hondy. Do tej pory był to najbardziej popularny motocykl na polskich drogach. Po pierwsze dlatego, że w tym akurat przypadku stosunek jakości do ceny był najbardziej korzystny. Hondy nawet wśród mechaników mają opinię najbardziej bezawaryjnych motocykli na rynku – w co akurat mnie i zaprzyjaźnionemu „Potfurowi” trudno uwierzyć, gdyż poprzedniej zimy w garażu nie robiliśmy nic innego, tylko wyciągaliśmy silniki na przemian raz z mojej Hondy, raz z jego. Drugim powodem popularności marki był zapewne szeroki wachlarz oferty w każdej motocyklowej klasie. Również w motocyklach o małych pojemnościach, gdzie np HD czy BMW w ogóle nie istnieje. Tymczasem jednak Honda u nas dostaje mocno po tyłku – sprzedaż tej marki leci na łeb na szyję. O ile notuje dobry wynik w pojemnościach od 250 cm3 do 500 cm3, to już w tych wyższych jest masakra: w klasie wyższej straciła 13,9%, natomiast w klasie powyżej 750 cm3 w raporcie w ogóle nie jest brana pod uwagę, co oznacza, że sprzedaż jest kompletnie znikoma. Dla przykładu spadek sprzedaży nowych Hond w odpowiednich klasach wygląda następująco: big scouter -57,8%, sport -50%, super sport – 28,7%, tourist -3,8%.

Kryzys, panie dzieju, że hej. Bogatym jak zwykle się krzywda nie dzieje, zaś klasa średnia znika w drastycznym tempie, zasilając szeregi biedoty. To przerażające…

The post Bogaci się bogacą, biedni biednieją… appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/bogaci-sie-bogaca-biedni-biednieja/feed/ 1
Co ty wiesz o …orzeszku? http://bigbiker.pl/co-ty-wiesz-o-orzeszku/ http://bigbiker.pl/co-ty-wiesz-o-orzeszku/#comments Fri, 23 Aug 2013 06:01:35 +0000 http://bigbiker.pl/?p=155 Dokładnie wczoraj internetowa wersja miesięcznika „Świat Motocykli” opublikowała materiał PR-owy firmy Fireweed Inc., która puściła w komunikatach prasowych info o tym, że znany polski aktor Bogusław Linda właśnie nabył drogą kupna (domyślam się że z 90% rabatem) motocykl ich produkcji. Taki … Czytaj dalej

The post Co ty wiesz o …orzeszku? appeared first on Big Biker.

]]>
Dokładnie wczoraj internetowa wersja miesięcznika „Świat Motocykli” opublikowała materiał PR-owy firmy Fireweed Inc., która puściła w komunikatach prasowych info o tym, że znany polski aktor Bogusław Linda właśnie nabył drogą kupna (domyślam się że z 90% rabatem) motocykl ich produkcji. Taki trochę miejski custom „szybki i z klasą” i inne sralis mazgalis wypowiadane z szybkością karabinu maszynowego przez przedstawicieli firmy. Czy jest w tym coś złego? Absolutnie nie. Zrobili motorek i się nim słusznie chwalą. Pozyskali Lindę do reklamy swojego sprzęta… I się nim słusznie chwalą. Motorek zrobili na bazie Harleya Davidsona Sportstera 1200 (deczko obśmianego w „Gangu dzikich wieprzy”) i też się tym słusznie chwalą. Więc zapytacie co jest nie tak? Właściwie nic. Nie ruszyło mnie w tej informacji ani jedno słowo. Ot, marketing, motocykl i aktor… I już. Ruszył mnie natomiast pierwszy komentarz, który się pod tym niusem pokazał. Cytuję w całości:
„Kolejny pseudo-motocyklista, który uważa, że jest nieśmiertelny i ma skórę z azbestu… i orzeszek bez homologacji za 60 pln mu starczy za ochronę. Co gorsza, jako osoba publiczna, taką wizję motocyklisty propaguje.”
Co tak zeźliło komentatora? Otóż to, że Linda propaguje jazdę w orzeszku i bez kurtki. Hm… Zastanowmy się przez chwilę. A może tak spojrzeć na to z drugiej strony i zauważyć, że tego całego Lindę z jego nawykami po prostu „srał pies”. A co mi do tego, w czym i jak kolo popyla na motorku? Zaliczy zdrapkę? Ok. O ile nie zrobi krzywdy innym, to jego nienaruszalne prawo. Może sobie jeżdzić na czym chce, w czym chce i bez czego chce. I może sobie zginąć w dowolnie wybrany sposób – może się udusić kluską, albo polec na planie „Psów 17, czyli naprawdę ostatnie krwawienie”.
Przecież tak naprawdę przymus posiadania kasku podczas dosiadania motocykla jest jednym z najbardziej sztucznych nakazów odbierających człowiekowi jego podstawowe prawo do samostanowienia. Czy w przypadku jazdy bez kasku na motocyklu komukolwiek zagrażam? Nie, jedynie sobie. Zatem sam powinienem decydować czy wkładać sobie jakiś garnek na łeb, czy też nie.
Wiem, że niektórych powyższe wyznanie może doprowadzić do szewskiej pasji. Powiecie, co za debil, kolejny idiota propagujący niebezpieczną jazdę i biorący na siebie odpowiedzialność za tych wszystkich początkujących motocyklistów, którzy po lekturze tego tekstu zaczną się zastanawiać czy rzeczywiście potrzebny im jest jakikolwiek kask. A ja odpowiem w prosty sposób – otóż miałem kiedyś motocyklowy sklep, na którego półkach spoczywało kilkadziesiąt różnych kasków najprzeróżniejszych producentów i marek. Z racji posiadania sklepu nie tylko otrzymywałem całe mnóstwo propagandowych materiałów różnych firm – od Stanów, przez Niemcy, Anglię i Francję, po Chiny – w których pokazywano filmiki z kaskowych testów, ale też sam chciałem zdobyć wiedzę i naprawdę dużo na ten temat sobie owego czasu poczytałem. I chcąc być uczciwym muszę przyznać, że 90% najczęściej kupowanych w Polsce kasków (a czyż nie kierujecie się przy zakupie ceną i czyż nie szukacie okazji i nie kupujecie najtańszych na rynku?) nie spełnia żadnych norm bezpieczeństwa. Widziałem wiele kasków po klienckich reklamacjach (nie tylko w naszym sklepie, ale też w hurtowniach przedstawicieli i producentów), które nie wytrzymywały upadku na beton z wysokości półtora metra, a co tu dopiero mówić o rzeczywistym motocyklowym wypadku. Za kaski, które naprawdę przechodzą specjalistyczne testy crashowe i je wytrzymują trzeba zapłacić od tysiąca złotych w górę. A teraz z ręką na sercu przyznajmy się – ilu motocyklistów w Polsce jeździ w takich kaskach? Większość kupowanych u nas kasków to tania chińszczyzna chodząca dla niepoznaki pod innymi markami. Niestety…
Różnica pod względem bezpieczeństwa pomiędzy tymi kupowanymi masowo w naszym kraju kaskami, a Lindowskim orzeszkiem (wygląda na Helda, w którym sam uwielbiam jeżdzić) jest naprawdę żadna. Oby nikt z nas nigdy nie musiał się o tym przekonać…

The post Co ty wiesz o …orzeszku? appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/co-ty-wiesz-o-orzeszku/feed/ 0