The post Zryty beret, czyli wyścigi ze świateł… appeared first on Big Biker.
]]>Jeszcze może jakoś bym mógł zrozumieć tę chęć zawodów, o ile na skrzyżowaniu staliby obok jakiegoś ścigacza. Może wtedy myśl zuchwała: „ja mu dam ściganie!” mogłaby powstać w tych małych móżdżkach, kierowana zazdrością o osiągane prędkości, które przecież właśnie ze ścigaczami są kojarzone? Ale ścigać się na skrzyżowaniu z dużym cruiserem, którego istotą nie jest szybkość, ale chromowany majestat? Jakżesz zryty beret trzeba mieć, żeby wpaść na coś takiego?
Postanowiłem kiedyś zrobić eksperyment. Polegał on na tym, że kiedy usłyszałem wycie silnika jadącego w takiej sytuacji obok mnie na drugim pasie, po jakimś czasie zacząłem udawać, że nie daję rady. Dałem się wyprzedzić, żeby zobaczyć minę delikwenta za kierownicą. To piękne doświadczenie zobaczyć tyle niekłamanej satysfakcji. To „zwycięstwo”, które natychmiast po powrocie do domu zostanie obwieszczone żonie i czeladce dzieci: „ale dzisiaj pokazałem harleyowcowi gdzie jego miejsce w szeregu!”. I kiedy przez chwilę mu się gęba śmiała, i jeszcze się oglądał przez ramię jak daleko zostałem w tyle… wtedy redukcja biegu i manetka na maksa. Kiedy po kilku sekundach go wyprzedzałem, mimo iż dalej piłował swój silnik na maksa – minę ma już nie tęgą. Jakby mu ktoś opuścił spodnie w kościele. Jakby go ktoś przeleciał i nie zapłacił. Jakby dostał w ryj zepsutą rybą na targowisku od łotewskiego chłopa.
Zrobiłem tak raz, dwa, a może maksymalnie trzy. Tylko i wyłącznie celem socjologicznych badań na okoliczność sprawdzenia czy rzeczywiście tymi tłokami może kierować rozdęte ego. Wyszło mi, że tak. Teraz już nie ma po co sprawdzać, więc w takich sytuacjach odpuszczam… Niech jedzie. Niech się cieszy. W końcu w swoim smutnym życiu ma tak mało powodów do radości, no nie?
The post Zryty beret, czyli wyścigi ze świateł… appeared first on Big Biker.
]]>The post Puszkarze w nieustającym ataku appeared first on Big Biker.
]]>W sumie to, że dziecko bez wyobraźni i nieświadome, to nie wina dziecka, bo taka jego natura. Jednak to, że tak samo głupi i nieświadomy tatuś, to już absolutna wina tatusia, bo w dorosłym wieku powinien choć odrobinę pomyśleć. Wiem, że to boli, wiem, że kiedy te dwie samotne komórki mózgowe spotkają się nagle w tej pustej pale, to są tak zdziwione tym spotkaniem, że na intelekt już nie ma czasu. Nic jednak nie tłumaczy tego, że tatuś chcąc zrobić przyjemność dziecku mógł mnie zabić. Wystarczyłaby przecież dziura w jezdni, jakakolwiek przeszkoda zmuszająca mnie do odbicia kołem w bok. Nie zmieściłbym się i teraz miast pisać te słowa wąchałbym kwiatki od spodu.
To oczywiście ekstremalny przypadek braku wyobraźni na drodze. Jednak takie postrzeganie świata – zza „bezpiecznej” puszki – wcale nie jest rzadkie. Wielokroć kierowcy samochodów siedzieli mi „na ogonie”, jadąc za mną około metra i kompletnie nie zdając sobie sprawy, że w porównaniu z samochodem hamujący motocykl dosłownie staje w miejscu. Przy takiej jeździe delikatne naciśnięcie manetki hamulca powoduje, że jadący za mną idiota wbija się w mój motocykl natychmiast. Ale tego pan kierowca w swoim emocjonalnym liście już nie chciał zauważyć…
The post Puszkarze w nieustającym ataku appeared first on Big Biker.
]]>