motocykliści – Big Biker http://bigbiker.pl Fri, 08 Apr 2016 12:51:14 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.5.2 Motocyklowa pasja czyni szczęśliwym! http://bigbiker.pl/motocyklowa-pasja-czyni-szczesliwym/ http://bigbiker.pl/motocyklowa-pasja-czyni-szczesliwym/#comments Mon, 16 Sep 2013 09:39:42 +0000 http://bigbiker.pl/?p=266 Motocyklowy portal Visordown opublikował wyniki angielskich badań dotyczących wpływu hobby na poziom szczęścia hobbysty. Badanie przeprowadziła organizacja ICM na zlecenie miesięcznika „Gardeners World”. Wzięło w nim udział 1514 osób z całej Wielkiej Brytanii. Najzabawniejsze jest to, że „Gardeners World” to … Czytaj dalej

The post Motocyklowa pasja czyni szczęśliwym! appeared first on Big Biker.

]]>
Motocyklowy portal Visordown opublikował wyniki angielskich badań dotyczących wpływu hobby na poziom szczęścia hobbysty. Badanie przeprowadziła organizacja ICM na zlecenie miesięcznika „Gardeners World”. Wzięło w nim udział 1514 osób z całej Wielkiej Brytanii. Najzabawniejsze jest to, że „Gardeners World” to miesięcznik dla hobbystów ogrodników, więc pewnie mieli nadzieję, że najszczęśliwsi okażą się ci, którzy za pomocą grabi i łopatki majstrują w grządkach. Jednak uczciwie w badaniu wymieniono najprzeróżniejsze hobby, a zatem nie tylko pracę w ogródku, ale też łowienie ryb, bieganie, pływanie czy oddawanie się urokom kempingu. Na szczęście (dla nas, bo dla redakcji „Gardeners World” na nieszczęście) w badaniu znalazło się również pytanie o hobby motocyklowe. Nieźle się musieli zdziwić, bo okazało się, że posiadacze motocykli w ocenie poziomu szczęścia biją na łeb na szyję pozostałych hobbystów. W kolejnym kluczowym pytaniu: „W jakim stopniu czujesz, że to co robisz warto w życiu robić?” motocykliści znowu wzięli górę – to w tym segmencie badanych było najwięcej pozytywnych wskazań! Również w ocenie tzw. well-being index (ocena jakości życia w rozumieniu nie tyle finansowym, ale w poczuciu swoistego dobrobytu psychicznego) motocykliści nie mieli sobie równych.

I jak tu się nie uśmiechnąć do swojego motocykla, który, jak się okazuje, ma niezwykły wpływ na poczucie szczęścia w życiu? To dlatego właśnie romans z motocyklami staje się przygodą na całe życie. Wystarczy w tej pasji zasmakować, by wiedzieć, że motocyklistą się nie bywa. Zostaje się nim raz i zostaje do końca. Z pozdrowieniami dla szczęśliwych bikerów!

 

The post Motocyklowa pasja czyni szczęśliwym! appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/motocyklowa-pasja-czyni-szczesliwym/feed/ 1
Stalowa linka, czyli urban legends… http://bigbiker.pl/stalowa-linka-czyli-urban-legends/ http://bigbiker.pl/stalowa-linka-czyli-urban-legends/#respond Tue, 13 Aug 2013 08:33:35 +0000 http://bigbiker.pl/?p=79 Sam słyszałem, jak pewna egzaltowana panna dopytywała czy to prawda, że motocykliści wiążą sobie stalową linkę wokół szyi, którą z kolei mocują do kierownicy, żeby w razie wypadku było po wszystkim szybciej i sprawniej. Znaczy się, żeby im łeb urwało. … Czytaj dalej

The post Stalowa linka, czyli urban legends… appeared first on Big Biker.

]]>
Sam słyszałem, jak pewna egzaltowana panna dopytywała czy to prawda, że motocykliści wiążą sobie stalową linkę wokół szyi, którą z kolei mocują do kierownicy, żeby w razie wypadku było po wszystkim szybciej i sprawniej. Znaczy się, żeby im łeb urwało. Z tą linką jest trochę jak z kotem Schrödingera – jednocześnie to prawda i nieprawda. Zacznijmy od nieprawdy: otóż w całej swojej motocyklowej karierze nie spotkałem ani jednego idioty, który by tak zrobił. Co więcej, kiedy rozmawiałem o tym z kolegami bikerami żaden z nich również nie miał przyjemności takiego idioty spotkać. Jednak, skoro kot Schrödingera jest jednocześnie żywy i martwy, to i w tym micie istnieje możliwość, że gdzieś taki idiota jednak mógłby się teoretycznie znaleźć. I załóżmy przez chwilę, że rzeczywiście taki istnieje. Właśnie usiadł na motorku i przywiązał se linkę do szyi. Hm… wypadałoby zapytać po co? Otóż jest tylko jedno wytłumaczenie: delikwent sprawił sobie taki zgrabny naszyjniczek, bo przeczytał w Internecie, że prawdziwi motocykliści tak robią. A ponieważ w życiu nie stał nawet przy prawdziwym motocykliście (więc nie mógł organoleptycznie sprawdzić czy „prawdziwy” ma na szyi linkę, czy jedynie wisiorek z Bozią, Buddą, czy Latającym Potworem Spaghetti), to zaufał w tej materii innemu idiocie znalezionemu w sieci.
Możliwe, że jednak nie ma ani jednego takiego leszcza i że kot w pudełku jest tylko i wyłącznie żywy. W każdym razie warto powiedzieć dlaczego uważam takiego potencjalnego linkowego szyitę za idiotę. Otóż nie znam motocyklisty, który nigdy w życiu nie zaliczyłby gleby, nazywanej też wśród motocyklistów zdrapką. Zdarza się i to nawet wcale nie rzadko, o czym zresztą jeszcze napiszę pewnie nie raz. I teraz wyobraźmy sobie, że delikwent szyita linkowy sobie jedzie, podgwizduje i nagle wyjazd z budowy… żwirek… kumpel muchomorka… I sru – tylne koło ujechało, utrata równowagi, szyita leży. Nie wie co się stało, nie może nawet zamrugać oczkami, bo głowa szyity leży pięć metrów dalej. Z powodu żwirka. Teraz wiadomo czemu to idiota?

Natomiast mam pomysł dla tych delikwentów, którzy zechcieliby spróbować takiego „prawdziwego motocyklizmu” – drodzy bohaterzy, może warto rozważyć „prawdziwego motocyklistę” w wersji hard i miast przywiązywać linkę do szyi… przywiążcie ją sobie do genitaliów. W razie zdrapki się trochę pośmiejemy, nie?

The post Stalowa linka, czyli urban legends… appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/stalowa-linka-czyli-urban-legends/feed/ 0
Ponury żniwiarz, czyli wieśniak ze wsi http://bigbiker.pl/ponury-zniwiarz-czyli-wiesniak-ze-wsi/ http://bigbiker.pl/ponury-zniwiarz-czyli-wiesniak-ze-wsi/#respond Sun, 11 Aug 2013 15:32:01 +0000 http://bigbiker.pl/?p=64 Pamiętacie scenę z „Sensu życia” Monty Pythona, w której gospodyni wita w drzwiach kostuchę z kosą i w czarnej pelerynie? Mimo, że śmierć pięknie się przedstawia („jestem ponurym żniwiarzem”) gospodyni odwracając się do swoich gości informuje ich, że właśnie przybył … Czytaj dalej

The post Ponury żniwiarz, czyli wieśniak ze wsi appeared first on Big Biker.

]]>
Pamiętacie scenę z „Sensu życia” Monty Pythona, w której gospodyni wita w drzwiach kostuchę z kosą i w czarnej pelerynie? Mimo, że śmierć pięknie się przedstawia („jestem ponurym żniwiarzem”) gospodyni odwracając się do swoich gości informuje ich, że właśnie przybył ze wsi jakiś wieśniak. Innymi słowy: kompletna beztroska w obliczu spraw ostatecznych. W wydaniu Monty Pythona śmieszne, nawet bardzo. W wydaniu, którego dzisiaj byłem świadkiem już nie takie wesołe. Otóż jadę sobie średnicówką (samochodem) grzecznie, na środkowym pasie z szybkością nienachalną, czyli jakieś 120 km/h. Prawy pas zapchany, mój pas nie aż tak, za to lewy wolny. Dojeżdżam do wrednego zakrętu – nie dość, że w ogóle nie wyprofilowany (za co należy się konstruktorom i wykonawcom od razu po ryju bez słowa wyjaśnienia), to jeszcze ostro pod górę. I nagle na tymże lewym pasie zapieprza dwóch motocyklistów. Nie wiem na czym – bardziej na ścigawkach niż motocyklach właściwych, ale sądząc po grubości tylnego lacia też nie na byle jakich. I widzę, że pierwszy trochę dziwnie się zabiera do zakrętu – miast zaufać przeciwskrętowi, balansuje ciałem. Efekt jest oczywisty – szybkość plus zła technika powodują, że delikwent na środku zakrętu (dokładnie w apeksie – będzie o tym mowa później, a póki co odsyłam do lektury „Motocyklisty doskonałego”) ląduje jakieś półtorej metra poza swoim pasem. Czyli na pasie moim. Zadziwiony prostuje maszynę, po czym ponownie składa się do zakrętu i wraca na swój pas. No, w sumie nic się nie stało… Przecież ten, który za nim jechał samochodem, czyli ja, to też motocyklista, więc ma oczy dookoła głowy i kuma, że coś może pójść nie tak, więc myśli nie tylko za siebie, ale też za wszystkich innych na drodze. Ale popuśćmy wodze fantazji i pomyślmy co by mogło się stać, gdyby miast mnie, tuż za delikwentem na motocyklu sypiącym ok. 150 km/h jechał debil? Co? Mało ich? Takich co to traktują swój pas ruchu, jak niezależne księstwo, a na każdy przejaw ingerencji w tę niezależność wybuchają agresją. Albo nawet nie debil. Taki świeżo upieczony kierowca z trzema kilogramami strachu w spodniach. Co to musi się zatrzymać, zanim skręci. Albo dla którego zmiana pasa jest takim samym wyzwaniem, jak dla nas triatlon? Mogło by się zdarzyć? No pewnie, że mogło. A nawet nie mogło, tylko powinno. I jest tylko jeden cwaniak, który by się z takiego zdarzenia ucieszył. „Pan ze wsi” mianowicie…

The post Ponury żniwiarz, czyli wieśniak ze wsi appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/ponury-zniwiarz-czyli-wiesniak-ze-wsi/feed/ 0