The post Co kraj, to motocyklowy obyczaj… appeared first on Big Biker.
]]>A teraz dobra wiadomość – nie wszędzie na świecie jest tak, że motocyklista to zbrodniarz, zbok i łachudra, którą trzeba rąbnąć w ryj na opamiętanie. W takiej bowiem Australii właśnie ruszyła społeczna kampania reklamowa mająca na celu informować pozostałych użytkowników drogi co może być potencjalnie niebezpieczne dla motocyklisty i powodować motocyklowe wypadki. U nas oczywiście nikt na to nie wpadł. Bo i po co? Przecież za news o tym, że ktoś zrobił kampanię promującą bezpieczeństwo motocyklistów nie da się dostać jakiejkolwiek wierszówki…
Reklama „The perfect ride” przygotowana przez organizację Spokes promującą bezpieczeństwo motocyklowej jazdy w stanie Victoria. (Spokes jest częścią rządowej komisji TACs powołanej do opracowania programu zmniejszenia motoryzacyjnych wypadków):
The post Co kraj, to motocyklowy obyczaj… appeared first on Big Biker.
]]>The post Motor czy może jednak motocykl? appeared first on Big Biker.
]]>Ale tak po prawdzie nie ma co drzeć szat o pierdoły… Poważnie… Nie ma co się zaperzać, wkurzać, rozdzierać koszuli i planować wendetty. Mnie się odmieniło stosunkowo szybko. Pamiętacie protesty motocyklistów na na katowickich i krakowskich bramkach autostrady A4? Kiedy płacili groszami – co później sąd uznał za zgodne z prawem? Kiedy trwał ten protest miałem mieszane uczucia – widząc ówczesnego prezesa Stalexportu, który na okładce jednej z gazet udawał motocyklistę (w rzeczywistości dał się sfotografować na skuterze licząc, że dzięki temu zdjęciu motocykliści go nagle polubią i uznają ze swego) wiedziałem, że żadne protesty niewiele wskórają. I oczywiście miałem rację – stawkę za przejazd autostradą dla jednośladów obniżył dopiero następny prezes – co jest w sumie prześmieszne, gdyż prezes „udawacz motocyklisty” szedł w zaparte, że się nie da.
Ale wracając do meritum – otóż protesty te wywołały dość żywe zainteresowanie mediów – nawet wbrew usilnym staraniom pewnej agencji PR, którą akurat znam aż nazbyt dobrze. I pamiętam jak dziś relację reporterki stacji TVN24, która z wielkim zaangażowaniem opowiadała widzom, co też się działo na autostradowych bramkach. Jak motocykliści „podjeżdżają pod bramki, zatrzymują się i rozpinają skafandry”… Przyznacie, że przy nazwaniu motocyklowego kombinezonu „skafandrem”, powiedzenie na motocykl „motor” to naprawdę wyjątkowo mały pikuś…
The post Motor czy może jednak motocykl? appeared first on Big Biker.
]]>