wypadek – Big Biker http://bigbiker.pl Fri, 08 Apr 2016 12:51:14 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.5.2 Koszmar motocyklistów http://bigbiker.pl/koszmar-motocyklistow/ http://bigbiker.pl/koszmar-motocyklistow/#respond Sat, 07 Feb 2015 07:48:58 +0000 http://bigbiker.pl/?p=2275 Jest pewna przestrzeń w motocyklizmie, która jak dotąd nie doczekała się naukowych badań i jest też stosunkowo mało psychologów, którzy mieliby na ten tema cokolwiek do powiedzenia. Chodzi mianowicie o następujący scenariusz: motocyklista ulega wypadkowi nie ze swojej winy, w … Czytaj dalej

The post Koszmar motocyklistów appeared first on Big Biker.

]]>
Jest pewna przestrzeń w motocyklizmie, która jak dotąd nie doczekała się naukowych badań i jest też stosunkowo mało psychologów, którzy mieliby na ten tema cokolwiek do powiedzenia. Chodzi mianowicie o następujący scenariusz: motocyklista ulega wypadkowi nie ze swojej winy, w którego następstwie nie wsiada więcej na motocykl. I nie chodzi tu o zwykły zespół stresu pourazowego, który charakteryzuje się m. in. tym, że po pewnym czasie słabnie, by w końcu zniknąć. W przypadku motocyklistów trauma staje się tak duża, że w wielu wypadkach nie wsiadają na motocykle już nigdy.

Ostatnio głos w tej sprawie zabrał Michael Padway – adwokat specjalizujący się w bronieniu motocyklistów właśnie po wypadkach, który sam jest motocyklistą od 35 lat. W tekście „Strach przed jazdą po motocyklowym wypadku” sam przyznaje, że jego wiedza dzisiaj ogranicza się wciąż do stawiania pytań, miast udzielania odpowiedzi. Bo zjawisko to jest powszechne na całym świecie. U nas zresztą również – ile razy słyszeliście tekst „miałem kiedyś motocykl”, po którym następowała historia wypadku i deklaracja, że już nigdy więcej feralny motocyklista na swój motocykl nie wsiadł.

Oczywiście główną siłą napędową jest tutaj zakotwiczenie silnej negatywnej emocji, w efekcie której powstaje długotrwały stres. Ten zaś, jak wiemy, karmi się przeszłością i antycypacją przyszłości – innymi słowy istnieje dzięki temu, że ego stale porównując rzeczywistość do wydarzeń przeszłych i tworząc wyobrażenie tego co się wstanie w przyszłości, konstruuje przekonanie: „Jeśli wsiądę na motocykl znowu, to znowu narażę się na wypadek” (w powyższym przykładzie wyrazy „znowu i wypadek” to silny faktor przeszłości, a wyrazy „wsiądę” i „narażę” przyszłości). To oczywiście schemat większości sytuacji stresowych. Jednak w tym przypadku dostrzegam dodatkowy faktor, który może mieć kluczowe znaczenie. Tym wyróżnikiem jest bezsilność, czyli silne poczucie, że na to czy przydarzy nam się kolejny wypadek nie mamy wpływu. To jak kolejna kotwica: „motocykl = wypadek” oznaczająca dla motocyklisty, że prędzej czy później do niego musi dojść i że na to czy do niego dojdzie, nie możemy mieć żadnego wpływu. I w tej emocji każdy pojawiający się komunikat w stylu: „w przeciwieństwie do kierowcy samochodu motocyklisty nic nie chroni” lub przekaz nastawionych na sensację mediów: „znowu zginął motocyklista” powoduje jej automatyczną energetyzację. Motocyklista po wypadku, siłą rzeczy, uwrażliwia się na wszelkie komunikaty pochodzące z otoczenia, które potwierdzą stworzone przez ego przekonanie. I z każdym tym komunikatem… to przekonanie zostanie wzmocnione. Emocje związane z przyjemnością jazdy, w poczuciem wolności, z pasją zostają zdominowane przez emocje związane w wyżej opisanym przekonaniem i… na motocykl nie wsiadamy już nigdy. Jedynym zaś sposobem przełamania tego zaklętego kręgu budowania i potwierdzania przekonań jest praca nad własnymi emocjami i zmianą przekonań. Tutaj zarówno psychologia, jak i coaching, dostarczaj sporo skutecznych narzędzi. Mogą w tym również pomóc statystyki: nie wszyscy motocykliści ulegają wypadkom i nie wszystkie motocyklowe wypadki wydarzają się bez winy motocyklisty. A zatem nie jest prawdą założenie, że wypadek na pewno przydarzy się ponownie. I nie jest prawdą, że nie da się wszystkim wypadkom zapobiec. Przekonanie lekko osłabło? No, właśnie – wcale nie jest to takie niemożliwe do zrobienia.

Wielu motocyklistów, ale też motocyklowych zawodników, wypracowało dwie metody na to, by pomóc swojej psychice w walce z opisanymi powyżej przekonaniami. Pierwsza szkoła mówi: „jeśli w miarę możliwości czujesz się na siłach i na motocyklu da się jechać, to bezpośrednio po wypadku wsiądź na niego i jedź”. Wówczas automatycznie uniemożliwiamy wzrost emocji i nie pozwalamy na to, by ego w naszej głowie zbudowało sobie cały zestaw przekonań, lęków i stresu. Wówczas wystarcza kilkanaście minut jazdy, by poziom adrenaliny i kortyzolu obniżył się na tyle, by dało się okiełznać własne emocje. To oczywiście model z jednej strony nie zawsze możliwy – trudno przecież wsiąść na moto ze złamaną nogą lub w sytuacji, w której motocykl przypomina zepsuty toster. Z drugiej zaś strony znane są przypadki gdzie motocyklista, mimo licznych obrażeń wsiadał na motocykl, by chociaż na krótki czas poradzić sobie z emocjami. Druga szkoła preferuje małe kroki, czyli (kiedy już stajemy na nogi i znika ostatni siniak) wsiąść na motocykl i tuż przy samym garażu przejechać kilkanaście metrów. Potem z każdym dniem dokładać dystans, a na publiczne drogi wrócić dopiero w sytuacji, kiedy opadnie stres, a powróci odpowiedni poziom pewności siebie.

 

The post Koszmar motocyklistów appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/koszmar-motocyklistow/feed/ 0
„Nie udzielenie pierwszeństwa” http://bigbiker.pl/nie-udzielenie-pierwszenstwa/ http://bigbiker.pl/nie-udzielenie-pierwszenstwa/#comments Fri, 20 Sep 2013 07:29:15 +0000 http://bigbiker.pl/?p=287 W raporcie Komendy Głównej Policji dotyczącym wypadków samochodowych w Polsce za rok 2012 znajduje się bardzo zatrważająca statystyka. Chodzi mianowicie o „główne przyczyny wypadków drogowych spowodowanych przez kierujących innymi pojazdami, w których poszkodowany został motocyklista”. Czytamy tam, że główną przyczyną … Czytaj dalej

The post „Nie udzielenie pierwszeństwa” appeared first on Big Biker.

]]>
W raporcie Komendy Głównej Policji dotyczącym wypadków samochodowych w Polsce za rok 2012 znajduje się bardzo zatrważająca statystyka. Chodzi mianowicie o „główne przyczyny wypadków drogowych spowodowanych przez kierujących innymi pojazdami, w których poszkodowany został motocyklista”. Czytamy tam, że główną przyczyną jest „nie udzielenie pierwszeństwa przejazdu motocykliście przez kierującego samochodem”. Z tego powodu na naszych drogach w 2012 r. miało miejsce aż 790 wypadków, w których ranne zostały 862 osoby, a śmierć poniosło 71 osób. Drugą przyczyną wypadków, w których cierpi motocyklista na skutek zachowania kierowcy, jest niedostosowanie prędkości do warunków jazdy przez kierującego autem. W tych 564 wypadkach w 2012 roku aż 549 osób odniosło rany i aż 117 osób straciło życie. O ile niedostosowanie prędkości wydaje się oczywiste na naszych drogach – kierowcy szarżują gdzie się da i ile się da (niestety czynią tak też motocykliści), o tyle nieustępowanie pierwszeństwa naprawdę zastanawia.W moim przekonaniu może to wynikać z kilku rzeczy. Po pierwsze, kierowca nie widzi motocyklisty. Kiedy rozgląda się dookoła, wyjeżdżając z podporządkowanej, jest skupiony na poszukiwaniu nadjeżdżających samochodów. Jeśli w oddali nie zbliża się do niego nic dużego, to postanawia włączyć się do ruchu. W takiej sytuacji nadjeżdżający „wąski” pojazd jak motocykl czy skuter po prostu uchodzi jego uwadze. Po drugie, przyczyną takich zachowań może być również to, że kierowca włączając się do ruchu z ulicy podporządkowanej źle oblicza czas potrzebny nadjeżdżającemu motocykliście do zbliżenia się do niego. Wyjeżdża więc z podporządkowanej sądząc, że zdąży przed motocyklistą. Często jednak nie zdąży i rozpędzony motocykl wali czołowo w bok jego samochodu. Po trzecie, moim zdaniem, wielu kierowców nie traktuje jeszcze motocyklistów jako równorzędnych uczestników drogi. Motocyklista to dla nich gorszy gatunek kierowcy, to wariat, który tylko i wyłącznie wkurza i przeszkadza. Za potwierdzenie tej tezy można by przytoczyć zdarzenie, które miało miejsce kilka tygodni temu na średnicówce. Gość w Toyocie Avensis jadąc lewym pasem, bez włączenia migacza i przy szybkości ok 110 km/h nagle zmienił pas ruchu, wjeżdżając prosto pod koła mojego motocykla. Udało mi się w ostatniej chwili odbić w lewo i na szczęście akurat w tym momencie lewy pas był chwilowo wolny. Cudem uniknąłem bardzo poważnego wypadku. Ale to jeszcze nic. Chwilę później kierowca lekko wyhamował, żeby się ze mną zrównać i kiedy byłem na jego wysokości wyszczerzył zębiszcza w debilnym uśmiechu w stylu: „no i co mi zrobisz?”. Po czym pojechał dalej. Nikt mi nie powie, że to obrazek mówiący o poszanowaniu przez niego motocyklisty jako równorzędnego uczestnika drogi.

Nie wiem, może jest jeszcze jakaś inna przyczyna nie ustępowania pierwszeństwa przez kierowców motocyklistom. Na pewno jednak i u nas przydałaby się kampania reklamowa „Think Once Think Twice Think Bike!”, jaką w Wielkiej Brytanii rozpoczęto już w 1975 r. Pod spodem film z tej kampanii z udziałem aktora Edwarda Judda:

PS. „Nie udzielenie” biorę w cudzysłów, gdyż opinii co do pisania tego łącznie czy oddzielnie jest jak dup:-) Każdy ma swoją. W każdym razie w policyjnych tabelach zapisano oddzielnie, co zresztą bez zmian skopiował scigacz.pl: http://www.scigacz.pl/Wypadki,motocyklowe,w,Polsce,raport,2012,20477.html

The post „Nie udzielenie pierwszeństwa” appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/nie-udzielenie-pierwszenstwa/feed/ 1
No i zdrapka… http://bigbiker.pl/no-i-zdrapka/ http://bigbiker.pl/no-i-zdrapka/#comments Mon, 09 Sep 2013 07:45:51 +0000 http://bigbiker.pl/?p=230 Zakładałem, że wpis po powrocie zacznę od słów: „no i szczęśliwie wróciłem”. Niestety. Wróciłem, ale do szczęśliwego powrotu zaliczyć tego nie można, ponieważ wczoraj, ok. 9.00, na Węgrzech, tuż za Tokayem, zaliczyłem glebę. I niestety był to najpoważniejszy wypadek w … Czytaj dalej

The post No i zdrapka… appeared first on Big Biker.

]]>
Zakładałem, że wpis po powrocie zacznę od słów: „no i szczęśliwie wróciłem”. Niestety. Wróciłem, ale do szczęśliwego powrotu zaliczyć tego nie można, ponieważ wczoraj, ok. 9.00, na Węgrzech, tuż za Tokayem, zaliczyłem glebę. I niestety był to najpoważniejszy wypadek w mojej dotychczasowej motocyklowej karierze. Postanowiłem go opisać ku przestrodze, ponieważ idealnie pokazuje po co w motocyklowych spodniach i kurtkach są protektory i dlaczego w motocyklu tak ważne są gmole. Ale zacznijmy od początku. Piękna, równa, prosta droga, pełne słońce, a na niebie ani jednej chmurki. Niedziela rano. Postanawiamy skrócić sobie drogę z Tokayu do granicy słowackiej i wybieramy trasę przez węgierskie wsie. Jadę pierwszy, środkiem pasa. Dojeżdżam do jakiegoś skrzyżowania i widzę, że właśnie zapaliło się zielone. Prócz mnie na drodze jest tylko jeden samochód – jakieś kombi nadjeżdżające z naprzeciwka na swoim pasie. Lecę jakieś 80 – 90 km na godzinę. I nagle tuż przed światłami dostaję potężne uderzenie w przednie koło. Nie wiem co się dzieje. Przednie koło podbija mi do góry gdzieś na ponad pół metra i automatycznie je wykręca. Nie jestem w stanie opanować kierownicy – w ułamku sekundy motocykl kładzie się na prawy bok i wraz ze mną uderza w asfalt. Zaczyna się zdrapka. Spadam z motocykla, który na skutek swojej masy, zaiwania po asfalcie szybciej ode mnie. Nie czuję bólu po uderzeniu, nie czuję też żadnego bólu, drąc na prawym boku przez asfalt. Wiem jednak, że to jeszcze niczego nie oznacza, bo błyskawicznie podniesiony poziom adrenaliny odcina uczucie bólu. Widzę przed sobą motocykl, który wśród iskier drapanego przez asfalt metalu, mknie prosto w mur, który, jak spod ziemi, wyrasta po prawej stronie skrzyżowania. Tuż przed światłami. Równocześnie ja zatrzymuję się na asfalcie i słyszę huk uderzenia – to motocykl wali w ten nieszczęsny mur. Cisza. Po chwili słyszę kroki kierowcy tego kombi, który biegnie w moją stronę zobaczyć czy żyję. Udaje mi się wstać. Sprawdzam powoli czy jestem w jednym kawałku. Jestem. Krwi też nie widać. Obmacuję się dokładnie… uff. Nic mi nie jest. Pokazuję kierowcy, że ok i że żyję. Podchodzę do motocykla. Tryska z niego płyn hamulcowy, ma wygięty maksymalnie prawy gmol, rozwaloną prawą podłogę i lampę wciśniętą jakieś pięć centymetrów pod kierownicę. Próbuję postawić go do pionu. Za pierwszym razem się nie udaje, więc staję do niego tyłem i podnoszę z wyprostowanymi plecami. Udaje się. Stawiam motocykl na stopce. W tym momencie do skrzyżowania dojeżdża jadący za mną na Dragstarze 1100 Robert.

Ja już wiem co było przyczyną wypadku. Robert jeszcze nie. Później z jego relacji wynika dlaczego tak się stało. Kiedy dojeżdżał do tego skrzyżowania, paliło się na nim już czerwone światło. Zobaczył mnie, jak stoję przy motocyklu za światłami. Wydawało mu się to dziwne – czemu stoję prawie na środku skrzyżowania. Im był bliżej, tym bardziej się zaczął orientować, że coś się musiało stać. Ale co? Przecież droga idealna. Asfalt, jak malowany. I tak, wpatrując się w drogę i dojeżdżając już naprawdę blisko, wreszcie „to” zobaczył: na środku pasa, na którym jechałem, był garb. Ostry wybój spiętrzonego przez upały i TIR-y asfaltu o wysokości jakichś 15 cm. Akurat w tej chwili tak nieszczęśliwie oświetlony przez słońce, że od strony nadjeżdżającego motocykla nie rzucał żadnego cienia. Nie sposób było go dostrzec.

No cóż. Sprawdzam motocykl. Prawy gmol wbił się w pedał nożnego hamulca i kompletnie go zablokował. Nie jestem w stanie odgiąć tego gmola ani na milimetr. Do tego rozszczelniony układ hamulcowy powoduje, że nie mam hamulców. Do tego kierownica jest lekko wygięta, ale reszta działa. Sprawdzam światła: mimo, iż od uderzenia lampa wkomponowała się w motocykl to jednak nadal działa. Migaczom też nic się nie stało. Silnik chodzi, ale gaśnie. Podkręcam więc mu wolne obroty i już jest ok. Ale nie da się jechać. Jestem 500 km od domu, muszę przejechać przez dwie granice i klops. Telefon do PZU tylko niepotrzebnie mnie wkurzył. Okazało się, że moje ubezpieczenie nie obejmuje holowania z zagranicy (a żona przed wyjazdem wielokrotnie suszyła mi głowę, żebym o takie ubezpieczenie zadbał)…
c.d.n.

The post No i zdrapka… appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/no-i-zdrapka/feed/ 1
Skóra czy cordura… http://bigbiker.pl/skora-czy-cordura/ http://bigbiker.pl/skora-czy-cordura/#respond Sat, 24 Aug 2013 07:31:07 +0000 http://bigbiker.pl/?p=160 To dylemat wielu początkujących motocyklistów. Z jednej strony jakoś tak się utarło, że do choppera czy cruisera pasuje wyłącznie skóra, z drugiej zaś, kurtka cordurowa może być o wiele bardziej funkcjonalna. Dylemat ten na szczęście rozwiązuje samo życie – trzeba … Czytaj dalej

The post Skóra czy cordura… appeared first on Big Biker.

]]>
To dylemat wielu początkujących motocyklistów. Z jednej strony jakoś tak się utarło, że do choppera czy cruisera pasuje wyłącznie skóra, z drugiej zaś, kurtka cordurowa może być o wiele bardziej funkcjonalna. Dylemat ten na szczęście rozwiązuje samo życie – trzeba przejechać co najmniej sezon, nakręcić w nim na licznik kilka tysięcy mil, żeby się samemu przekonać co nam bardziej pasi. Ja akurat wybrałem kurtki skórzane, ale uważam że cordura też nie jest do pogardzenia. Cóż to takiego? To materiał utworzony ze splotu włókien poliamidu z poliuretanową powłoką, z domieszką teflonu. Strasznie brzmi, nie? Patent na to mają dwie firmy: amerykańska DuPont oraz zdaje się że też amerykańska Invista. A zatem, jeśli na twojej kurtce na metkach nie ma informacji o producencie materiału to właśnie kupiłeś podróbę:-)Oczywiście mowa o podróbie marki handlowej Cordura. Jednak jest wiele innych bardzo podobnych materiałów o podobnych właściwościach, jak np Goretex. Ale zostańmy przy kordurze bo akurat w kurtkach motocyklowych jest najbardziej popularna. Cordura to materiał o bardzo wysokiej odporności na ścieranie – podobno są badania mówiące o tym, że materiał ten wytrzymuje nawet do kilkunastometrowej asfaltowej zdrapki. No cóż, lepiej się o tym nie przekonywać. Istotą cordury jest splot włókien tego materiału. Mniej więcej w powiększeniu przypomina to krzyżowy splot stosowany czasem w wiklinowych koszykach. Im zaś ten splot jest gęstszy, tym kurtka bardziej odporna na ścieranie, wiatr i deszcz. Ale nie ma nic za darmo – im więc gęstszy splot, tym bardziej w takiej kurtce można się udusić. To trochę tak, jakby ubrać na siebie teflonowy worek. Macie od razu motocykl i saunę w jednym. Dlatego tak ważne, by przy zakupie takiej kurtki zwrócić uwagę na ilość wentylatorów, odpowiednie ich rozmieszczenie (to tak, jak z ciągiem w kominie – jeśli powietrze z przodu kurtki do niej wpada, do musi też mieć którędy z tej kurtki wylecieć, jednocześnie chłodząc na swej drodze motocyklistę). Kurtki cordurowe z wyższej półki powinny już mieć odpowiednio więcej bajerów – np. dwie odpinane podpinki – jedna ociepleniowa, druga przeciwdeszczowa. Powinno być to tak skonstruowane, by można je było przypinać niezależnie od siebie. Jak już masz taką kurtkę – to teraz trochę w niej pośmigaj w różnych warunkach atmosferycznych, a będziesz mógł zdecydować czy to zabawka dla ciebie.
Ja, jak wspominałem wcześniej, zdecydowałem się na skórę. Porządny motocyklowy cowhide wytrzymuje również sporą zdrapkę, o czym przekonałem się sam i do tego kilku moich kolegów bez potrzeby zamawiania kosztownych badań. Oczywiście kurtka skórzana również powinna mieć wentylatory, wypinaną podpinkę, kieszenie na protektory barków, łokci i pleców. Musi mieś tak skonstruowane rękawy, by dało się na nie nałożyć tzw. rękawice kielichowe – co ma olbrzymie znaczenie w niskich temperaturach i przy dużych wiatrach. Ja używam dwóch kurtek – pierwsza to Cosmo Helda. Zastosowano w niej ciekawy bajer, a mianowicie technologię TFL-COOL, w której dzięki specjalnej powłoce kurtka ta nie nagrzewa się w słońcu. Sprawdziłem i o dziwo to naprawdę działa. Druga to Climt francuskiego Soubiraca,, która już niestety nie jest produkowana. Ta z kolei ważąca kilka kilo kolumbryna sprawdza się doskonale w naprawdę zimne dni. Jest bardzo ciepła i do tego wykonana ze skóry wodoodpornej. Nie mam pojęcia jaka to technologia i jak to zostało zrobione, bo gdzieś posiałem ulotkę, ale w kurtce nie ma membrany wodoodpornej. Sama skora została tak zaimpregnowana, by oddychała, a jednocześnie nie przepuszczała wody. Też działa, co sprawdziłem wielokrotnie.
Przy wyborze skóry warto pamiętać o jednej ważnej rzeczy – nie wszystkie skory nadają się do jazdy na motocyklu. Skóra wołowa sprawdza się doskonale, do tego dochodzi znakomita, bardzo wytrzymała skóra kozia (mieliśmy w sklepie damskie kurtki wykonane z tej właśnie skory – po prostu cudeńka), no i oczywiście podobno niezniszczalna skóra kangura. Kiedyś firma Racer na targach chwaliła się rękawicami wykonanymi ze skóry kangura, w których któryś z zawodników zaliczył wypadek, szurając po torze ładne kilkadziesiąt metrów, co z lubością pokazywali na wideo. I rzeczywiście skóra rękawic była przetarta, natomiast wciąż w jednym kawałku. Natomiast nigdy nie należy kupować kurtek czy spodni wykonanych ze skór świńskich. Nawet jak cwaniak sprzedający takie ramoneski jako motocyklowe na każdym bajzlu będzie przysięgał na zdrowie własnej matki, że to ciuch motocyklowy. Otóż nic bardziej mylnego – skóra świńska na asfalcie znika z szybkością światła nie dając żadnego zabezpieczenia.
Teraz już wybór należy do ciebie….

The post Skóra czy cordura… appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/skora-czy-cordura/feed/ 0
Jak się nie wywrócisz, …to się nie nauczysz! http://bigbiker.pl/jak-sie-nie-wywrocisz-to-sie-nie-nauczysz/ http://bigbiker.pl/jak-sie-nie-wywrocisz-to-sie-nie-nauczysz/#comments Sun, 18 Aug 2013 09:08:16 +0000 http://bigbiker.pl/?p=113 Wyrąbałem się na motocyklu kilka razy. Może z pięć. Na szczęście obyło się bez urazów i bez szkód w motocyklu. Za pierwszym razem przestraszyłem się debila, który dojeżdżał do skrzyżowania na pełnym gazie. Ja miałem zielone, on czerwone, ale widząc … Czytaj dalej

The post Jak się nie wywrócisz, …to się nie nauczysz! appeared first on Big Biker.

]]>
Wyrąbałem się na motocyklu kilka razy. Może z pięć. Na szczęście obyło się bez urazów i bez szkód w motocyklu. Za pierwszym razem przestraszyłem się debila, który dojeżdżał do skrzyżowania na pełnym gazie. Ja miałem zielone, on czerwone, ale widząc jak wali na maksa, nie mogłem mieć pewności, że się zatrzyma przed światłami i nie przyrąbie prosto we mnie, kiedy będę na samym środku. No to położyłem motocykl i już. Skończyło się na przetartym rękawie kurtki i przeszlifowaniu prawego gmola. To był mój pierwszy motocykl i jednocześnie pierwszy motocyklowy sezon – gdybym miał wtedy więcej doświadczenia i umiejętności, mógłbym tej wywrotki uniknąć. Za drugim razem ujechało mi tylne koło na piasku, na ulicy, przy wyjeździe z budowy. Bęc i leżę. Mrugam zdziwiony, bo w pierwszej chwili nawet nie wiedziałem jak to się stało. Trzeci raz wyłożyłem się na zlocie motocyklowym, prowadząc kolumnę motocyklistów. Za późno zauważyłem zjazd na stację, gdzie mieliśmy tankować i jakoś tak, jak ostatni kretyn, pomyślałem, że może jeszcze zdążę skręcić. Nie zdążyłem i trach prosto w asfalt. No cóż, w każdym z tych  przypadków okazało się, że nie starczyło mi umiejętności i doświadczenia w panowaniu nad motocyklem. Czy jednak te wywrotki na coś się nie przydały? Dla mnie tak – dzięki nim wiem, jak to jest wywrócić się na motocyklu. A trzeba to wiedzieć, żeby w prawdziwym niebezpieczeństwie umieć tak położyć się w lowside, żeby nie zrobić sobie krzywdy. A najlepiej jeszcze tak, żeby też maszynie się nic nie stało.

Wywrotka na motocyklu to wcale nie rzadka rzecz. Większość moim znajomych motocyklistów zaliczyło zdrapki. Uczą one pokory na przyszłość. Są potrzebne między innymi po to, byśmy mogli się zabezpieczać, byśmy znali wartość ochraniaczy, protektorów czy kasku. Pamiętam jak jeden z klientów naszego sklepu motocyklowego kiedyś po wypadku przyszedł nam podziękować. Lekarz pogotowia poinformował go mianowicie, że protektor w kurtce, którą u nas kupił, uratował mu bark. Zdarza się. Lepiej rozwalić nawet nową kurtkę niż ucierpieć na zdrowiu. Dlatego też trochę mnie irytują motocykliści, którzy przechwalają się tym, że nigdy nie przydarzyło im się upaść. Brak takiego doświadczenia niestety i wbrew pozorom wcale nie jest niczym dobrym.

Dla niewtajemniczonych przykład położenia motocykla – najpierw lowside, a potem highside:

 

The post Jak się nie wywrócisz, …to się nie nauczysz! appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/jak-sie-nie-wywrocisz-to-sie-nie-nauczysz/feed/ 2
Motocykle dla początkujących, czyli jak zacząć? http://bigbiker.pl/witaj-swiecie/ http://bigbiker.pl/witaj-swiecie/#comments Tue, 06 Aug 2013 13:02:03 +0000 http://www.mcg.hoste.pl/blog/?p=1 Nie możesz się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na przejeżdżający ulicą duży motocykl? Korci cię żeby też spróbować? Jakiś wewnętrzny głos szepcze ci złośliwie do ucha, że musisz mieć własny motocykl, bo gdzieś w głębi duszy jesteś urodzonym motocyklistą? Trafiłeś w … Czytaj dalej

The post Motocykle dla początkujących, czyli jak zacząć? appeared first on Big Biker.

]]>
Nie możesz się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na przejeżdżający ulicą duży motocykl? Korci cię żeby też spróbować? Jakiś wewnętrzny głos szepcze ci złośliwie do ucha, że musisz mieć własny motocykl, bo gdzieś w głębi duszy jesteś urodzonym motocyklistą? Trafiłeś w dobre miejsce. Ten blog dedykowany jest właśnie tobie. Co rusz spotykam ludzi, którzy mówiąc o motocyklach dostają wypieków na twarzy i jednocześnie nie wiedzą jak i od czego zacząć. Wydaje się to z jednej strony proste: wystarczy sprawić sobie motocykl. Jednak to tylko pozór… W istocie chodzi o to, żeby sprawić sobie motocykl i nie dać się na nim zabić.  Nie skończyć w charakterze bezkształtnej mazi, którą służby porządkowe będą zeskrobywać żyletką z asfaltu w takt szlochu twoich najbliższych.

Jak to zrobić? Jak przeżyć i cieszyć się motocyklową pasją, bez uszczerbku na zdrowiu? Stuprocentowej odpowiedzi nikt ci nie zagwarantuje. jednak im rozsądniej podejdziesz do motocykli, im więcej będziesz wiedział o tym jak się ubrać, jak jeździć, na co uważać i czego unikać, tym twoje szanse będą rosły. W większości wypadków to właśnie początek twojej motocyklowej kariery będzie decydujący. Statystki są bezlitosne – najwięcej wypadków śmiertelnych na motocyklach zdarza się w pierwszym motocyklowym sezonie. Wtedy, kiedy ludzie bez doświadczenia, bez umiejętności jazdy, bez opanowania tak podstawowych technik jak na przykład przeciwskręt dosiadają zbyt mocnych motocykli, skacze im adrenalina, buzują hormony i odkręcają manetkę gazu na maksa. Przez chwilę jest fajnie… Szkoda że tak krótko. Ktoś mi ostatnio opowiadał o swoich znajomych, którzy ulegli namowom syna i na osiemnaste urodziny kupili mu pierwszy motocykl. Nie mógł wytrzymać do dnia urodzin – koniecznie chciał wypróbować maszynę wcześniej. Zdążył wyjechać zaledwie kilka kilometrów od domu i… nie wyrobił na zakręcie, wpadł na przeciwny pas ruchu prosto pod rozpędzonego TIRa. Pożegnał się z tym łez padołem jeszcze zanim spróbował zdmuchnąć osiemnaście świeczek na urodzinowym torcie.

Ale dość tych czarnych scenariuszy i straszenia cię zanim jeszcze wkroczyłeś na motocyklową ścieżkę. jeśli uzbroisz się w rozsądek i cierpliwość, to w kolejnych wpisach spróbuję ci podpowiedzieć, o co w tzw motocyklizmie chodzi. Bo to naprawdę wspaniała pasja, ogromna frajda i kupa przyjemności. No i wolność… Wolność przede wszystkim!

The post Motocykle dla początkujących, czyli jak zacząć? appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/witaj-swiecie/feed/ 1