zdrapka – Big Biker http://bigbiker.pl Fri, 08 Apr 2016 12:51:14 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.5.2 No i zdrapka… http://bigbiker.pl/no-i-zdrapka/ http://bigbiker.pl/no-i-zdrapka/#comments Mon, 09 Sep 2013 07:45:51 +0000 http://bigbiker.pl/?p=230 Zakładałem, że wpis po powrocie zacznę od słów: „no i szczęśliwie wróciłem”. Niestety. Wróciłem, ale do szczęśliwego powrotu zaliczyć tego nie można, ponieważ wczoraj, ok. 9.00, na Węgrzech, tuż za Tokayem, zaliczyłem glebę. I niestety był to najpoważniejszy wypadek w … Czytaj dalej

The post No i zdrapka… appeared first on Big Biker.

]]>
Zakładałem, że wpis po powrocie zacznę od słów: „no i szczęśliwie wróciłem”. Niestety. Wróciłem, ale do szczęśliwego powrotu zaliczyć tego nie można, ponieważ wczoraj, ok. 9.00, na Węgrzech, tuż za Tokayem, zaliczyłem glebę. I niestety był to najpoważniejszy wypadek w mojej dotychczasowej motocyklowej karierze. Postanowiłem go opisać ku przestrodze, ponieważ idealnie pokazuje po co w motocyklowych spodniach i kurtkach są protektory i dlaczego w motocyklu tak ważne są gmole. Ale zacznijmy od początku. Piękna, równa, prosta droga, pełne słońce, a na niebie ani jednej chmurki. Niedziela rano. Postanawiamy skrócić sobie drogę z Tokayu do granicy słowackiej i wybieramy trasę przez węgierskie wsie. Jadę pierwszy, środkiem pasa. Dojeżdżam do jakiegoś skrzyżowania i widzę, że właśnie zapaliło się zielone. Prócz mnie na drodze jest tylko jeden samochód – jakieś kombi nadjeżdżające z naprzeciwka na swoim pasie. Lecę jakieś 80 – 90 km na godzinę. I nagle tuż przed światłami dostaję potężne uderzenie w przednie koło. Nie wiem co się dzieje. Przednie koło podbija mi do góry gdzieś na ponad pół metra i automatycznie je wykręca. Nie jestem w stanie opanować kierownicy – w ułamku sekundy motocykl kładzie się na prawy bok i wraz ze mną uderza w asfalt. Zaczyna się zdrapka. Spadam z motocykla, który na skutek swojej masy, zaiwania po asfalcie szybciej ode mnie. Nie czuję bólu po uderzeniu, nie czuję też żadnego bólu, drąc na prawym boku przez asfalt. Wiem jednak, że to jeszcze niczego nie oznacza, bo błyskawicznie podniesiony poziom adrenaliny odcina uczucie bólu. Widzę przed sobą motocykl, który wśród iskier drapanego przez asfalt metalu, mknie prosto w mur, który, jak spod ziemi, wyrasta po prawej stronie skrzyżowania. Tuż przed światłami. Równocześnie ja zatrzymuję się na asfalcie i słyszę huk uderzenia – to motocykl wali w ten nieszczęsny mur. Cisza. Po chwili słyszę kroki kierowcy tego kombi, który biegnie w moją stronę zobaczyć czy żyję. Udaje mi się wstać. Sprawdzam powoli czy jestem w jednym kawałku. Jestem. Krwi też nie widać. Obmacuję się dokładnie… uff. Nic mi nie jest. Pokazuję kierowcy, że ok i że żyję. Podchodzę do motocykla. Tryska z niego płyn hamulcowy, ma wygięty maksymalnie prawy gmol, rozwaloną prawą podłogę i lampę wciśniętą jakieś pięć centymetrów pod kierownicę. Próbuję postawić go do pionu. Za pierwszym razem się nie udaje, więc staję do niego tyłem i podnoszę z wyprostowanymi plecami. Udaje się. Stawiam motocykl na stopce. W tym momencie do skrzyżowania dojeżdża jadący za mną na Dragstarze 1100 Robert.

Ja już wiem co było przyczyną wypadku. Robert jeszcze nie. Później z jego relacji wynika dlaczego tak się stało. Kiedy dojeżdżał do tego skrzyżowania, paliło się na nim już czerwone światło. Zobaczył mnie, jak stoję przy motocyklu za światłami. Wydawało mu się to dziwne – czemu stoję prawie na środku skrzyżowania. Im był bliżej, tym bardziej się zaczął orientować, że coś się musiało stać. Ale co? Przecież droga idealna. Asfalt, jak malowany. I tak, wpatrując się w drogę i dojeżdżając już naprawdę blisko, wreszcie „to” zobaczył: na środku pasa, na którym jechałem, był garb. Ostry wybój spiętrzonego przez upały i TIR-y asfaltu o wysokości jakichś 15 cm. Akurat w tej chwili tak nieszczęśliwie oświetlony przez słońce, że od strony nadjeżdżającego motocykla nie rzucał żadnego cienia. Nie sposób było go dostrzec.

No cóż. Sprawdzam motocykl. Prawy gmol wbił się w pedał nożnego hamulca i kompletnie go zablokował. Nie jestem w stanie odgiąć tego gmola ani na milimetr. Do tego rozszczelniony układ hamulcowy powoduje, że nie mam hamulców. Do tego kierownica jest lekko wygięta, ale reszta działa. Sprawdzam światła: mimo, iż od uderzenia lampa wkomponowała się w motocykl to jednak nadal działa. Migaczom też nic się nie stało. Silnik chodzi, ale gaśnie. Podkręcam więc mu wolne obroty i już jest ok. Ale nie da się jechać. Jestem 500 km od domu, muszę przejechać przez dwie granice i klops. Telefon do PZU tylko niepotrzebnie mnie wkurzył. Okazało się, że moje ubezpieczenie nie obejmuje holowania z zagranicy (a żona przed wyjazdem wielokrotnie suszyła mi głowę, żebym o takie ubezpieczenie zadbał)…
c.d.n.

The post No i zdrapka… appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/no-i-zdrapka/feed/ 1
Skóra czy cordura… http://bigbiker.pl/skora-czy-cordura/ http://bigbiker.pl/skora-czy-cordura/#respond Sat, 24 Aug 2013 07:31:07 +0000 http://bigbiker.pl/?p=160 To dylemat wielu początkujących motocyklistów. Z jednej strony jakoś tak się utarło, że do choppera czy cruisera pasuje wyłącznie skóra, z drugiej zaś, kurtka cordurowa może być o wiele bardziej funkcjonalna. Dylemat ten na szczęście rozwiązuje samo życie – trzeba … Czytaj dalej

The post Skóra czy cordura… appeared first on Big Biker.

]]>
To dylemat wielu początkujących motocyklistów. Z jednej strony jakoś tak się utarło, że do choppera czy cruisera pasuje wyłącznie skóra, z drugiej zaś, kurtka cordurowa może być o wiele bardziej funkcjonalna. Dylemat ten na szczęście rozwiązuje samo życie – trzeba przejechać co najmniej sezon, nakręcić w nim na licznik kilka tysięcy mil, żeby się samemu przekonać co nam bardziej pasi. Ja akurat wybrałem kurtki skórzane, ale uważam że cordura też nie jest do pogardzenia. Cóż to takiego? To materiał utworzony ze splotu włókien poliamidu z poliuretanową powłoką, z domieszką teflonu. Strasznie brzmi, nie? Patent na to mają dwie firmy: amerykańska DuPont oraz zdaje się że też amerykańska Invista. A zatem, jeśli na twojej kurtce na metkach nie ma informacji o producencie materiału to właśnie kupiłeś podróbę:-)Oczywiście mowa o podróbie marki handlowej Cordura. Jednak jest wiele innych bardzo podobnych materiałów o podobnych właściwościach, jak np Goretex. Ale zostańmy przy kordurze bo akurat w kurtkach motocyklowych jest najbardziej popularna. Cordura to materiał o bardzo wysokiej odporności na ścieranie – podobno są badania mówiące o tym, że materiał ten wytrzymuje nawet do kilkunastometrowej asfaltowej zdrapki. No cóż, lepiej się o tym nie przekonywać. Istotą cordury jest splot włókien tego materiału. Mniej więcej w powiększeniu przypomina to krzyżowy splot stosowany czasem w wiklinowych koszykach. Im zaś ten splot jest gęstszy, tym kurtka bardziej odporna na ścieranie, wiatr i deszcz. Ale nie ma nic za darmo – im więc gęstszy splot, tym bardziej w takiej kurtce można się udusić. To trochę tak, jakby ubrać na siebie teflonowy worek. Macie od razu motocykl i saunę w jednym. Dlatego tak ważne, by przy zakupie takiej kurtki zwrócić uwagę na ilość wentylatorów, odpowiednie ich rozmieszczenie (to tak, jak z ciągiem w kominie – jeśli powietrze z przodu kurtki do niej wpada, do musi też mieć którędy z tej kurtki wylecieć, jednocześnie chłodząc na swej drodze motocyklistę). Kurtki cordurowe z wyższej półki powinny już mieć odpowiednio więcej bajerów – np. dwie odpinane podpinki – jedna ociepleniowa, druga przeciwdeszczowa. Powinno być to tak skonstruowane, by można je było przypinać niezależnie od siebie. Jak już masz taką kurtkę – to teraz trochę w niej pośmigaj w różnych warunkach atmosferycznych, a będziesz mógł zdecydować czy to zabawka dla ciebie.
Ja, jak wspominałem wcześniej, zdecydowałem się na skórę. Porządny motocyklowy cowhide wytrzymuje również sporą zdrapkę, o czym przekonałem się sam i do tego kilku moich kolegów bez potrzeby zamawiania kosztownych badań. Oczywiście kurtka skórzana również powinna mieć wentylatory, wypinaną podpinkę, kieszenie na protektory barków, łokci i pleców. Musi mieś tak skonstruowane rękawy, by dało się na nie nałożyć tzw. rękawice kielichowe – co ma olbrzymie znaczenie w niskich temperaturach i przy dużych wiatrach. Ja używam dwóch kurtek – pierwsza to Cosmo Helda. Zastosowano w niej ciekawy bajer, a mianowicie technologię TFL-COOL, w której dzięki specjalnej powłoce kurtka ta nie nagrzewa się w słońcu. Sprawdziłem i o dziwo to naprawdę działa. Druga to Climt francuskiego Soubiraca,, która już niestety nie jest produkowana. Ta z kolei ważąca kilka kilo kolumbryna sprawdza się doskonale w naprawdę zimne dni. Jest bardzo ciepła i do tego wykonana ze skóry wodoodpornej. Nie mam pojęcia jaka to technologia i jak to zostało zrobione, bo gdzieś posiałem ulotkę, ale w kurtce nie ma membrany wodoodpornej. Sama skora została tak zaimpregnowana, by oddychała, a jednocześnie nie przepuszczała wody. Też działa, co sprawdziłem wielokrotnie.
Przy wyborze skóry warto pamiętać o jednej ważnej rzeczy – nie wszystkie skory nadają się do jazdy na motocyklu. Skóra wołowa sprawdza się doskonale, do tego dochodzi znakomita, bardzo wytrzymała skóra kozia (mieliśmy w sklepie damskie kurtki wykonane z tej właśnie skory – po prostu cudeńka), no i oczywiście podobno niezniszczalna skóra kangura. Kiedyś firma Racer na targach chwaliła się rękawicami wykonanymi ze skóry kangura, w których któryś z zawodników zaliczył wypadek, szurając po torze ładne kilkadziesiąt metrów, co z lubością pokazywali na wideo. I rzeczywiście skóra rękawic była przetarta, natomiast wciąż w jednym kawałku. Natomiast nigdy nie należy kupować kurtek czy spodni wykonanych ze skór świńskich. Nawet jak cwaniak sprzedający takie ramoneski jako motocyklowe na każdym bajzlu będzie przysięgał na zdrowie własnej matki, że to ciuch motocyklowy. Otóż nic bardziej mylnego – skóra świńska na asfalcie znika z szybkością światła nie dając żadnego zabezpieczenia.
Teraz już wybór należy do ciebie….

The post Skóra czy cordura… appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/skora-czy-cordura/feed/ 0
Jak się nie wywrócisz, …to się nie nauczysz! http://bigbiker.pl/jak-sie-nie-wywrocisz-to-sie-nie-nauczysz/ http://bigbiker.pl/jak-sie-nie-wywrocisz-to-sie-nie-nauczysz/#comments Sun, 18 Aug 2013 09:08:16 +0000 http://bigbiker.pl/?p=113 Wyrąbałem się na motocyklu kilka razy. Może z pięć. Na szczęście obyło się bez urazów i bez szkód w motocyklu. Za pierwszym razem przestraszyłem się debila, który dojeżdżał do skrzyżowania na pełnym gazie. Ja miałem zielone, on czerwone, ale widząc … Czytaj dalej

The post Jak się nie wywrócisz, …to się nie nauczysz! appeared first on Big Biker.

]]>
Wyrąbałem się na motocyklu kilka razy. Może z pięć. Na szczęście obyło się bez urazów i bez szkód w motocyklu. Za pierwszym razem przestraszyłem się debila, który dojeżdżał do skrzyżowania na pełnym gazie. Ja miałem zielone, on czerwone, ale widząc jak wali na maksa, nie mogłem mieć pewności, że się zatrzyma przed światłami i nie przyrąbie prosto we mnie, kiedy będę na samym środku. No to położyłem motocykl i już. Skończyło się na przetartym rękawie kurtki i przeszlifowaniu prawego gmola. To był mój pierwszy motocykl i jednocześnie pierwszy motocyklowy sezon – gdybym miał wtedy więcej doświadczenia i umiejętności, mógłbym tej wywrotki uniknąć. Za drugim razem ujechało mi tylne koło na piasku, na ulicy, przy wyjeździe z budowy. Bęc i leżę. Mrugam zdziwiony, bo w pierwszej chwili nawet nie wiedziałem jak to się stało. Trzeci raz wyłożyłem się na zlocie motocyklowym, prowadząc kolumnę motocyklistów. Za późno zauważyłem zjazd na stację, gdzie mieliśmy tankować i jakoś tak, jak ostatni kretyn, pomyślałem, że może jeszcze zdążę skręcić. Nie zdążyłem i trach prosto w asfalt. No cóż, w każdym z tych  przypadków okazało się, że nie starczyło mi umiejętności i doświadczenia w panowaniu nad motocyklem. Czy jednak te wywrotki na coś się nie przydały? Dla mnie tak – dzięki nim wiem, jak to jest wywrócić się na motocyklu. A trzeba to wiedzieć, żeby w prawdziwym niebezpieczeństwie umieć tak położyć się w lowside, żeby nie zrobić sobie krzywdy. A najlepiej jeszcze tak, żeby też maszynie się nic nie stało.

Wywrotka na motocyklu to wcale nie rzadka rzecz. Większość moim znajomych motocyklistów zaliczyło zdrapki. Uczą one pokory na przyszłość. Są potrzebne między innymi po to, byśmy mogli się zabezpieczać, byśmy znali wartość ochraniaczy, protektorów czy kasku. Pamiętam jak jeden z klientów naszego sklepu motocyklowego kiedyś po wypadku przyszedł nam podziękować. Lekarz pogotowia poinformował go mianowicie, że protektor w kurtce, którą u nas kupił, uratował mu bark. Zdarza się. Lepiej rozwalić nawet nową kurtkę niż ucierpieć na zdrowiu. Dlatego też trochę mnie irytują motocykliści, którzy przechwalają się tym, że nigdy nie przydarzyło im się upaść. Brak takiego doświadczenia niestety i wbrew pozorom wcale nie jest niczym dobrym.

Dla niewtajemniczonych przykład położenia motocykla – najpierw lowside, a potem highside:

 

The post Jak się nie wywrócisz, …to się nie nauczysz! appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/jak-sie-nie-wywrocisz-to-sie-nie-nauczysz/feed/ 2
Stalowa linka, czyli urban legends… http://bigbiker.pl/stalowa-linka-czyli-urban-legends/ http://bigbiker.pl/stalowa-linka-czyli-urban-legends/#respond Tue, 13 Aug 2013 08:33:35 +0000 http://bigbiker.pl/?p=79 Sam słyszałem, jak pewna egzaltowana panna dopytywała czy to prawda, że motocykliści wiążą sobie stalową linkę wokół szyi, którą z kolei mocują do kierownicy, żeby w razie wypadku było po wszystkim szybciej i sprawniej. Znaczy się, żeby im łeb urwało. … Czytaj dalej

The post Stalowa linka, czyli urban legends… appeared first on Big Biker.

]]>
Sam słyszałem, jak pewna egzaltowana panna dopytywała czy to prawda, że motocykliści wiążą sobie stalową linkę wokół szyi, którą z kolei mocują do kierownicy, żeby w razie wypadku było po wszystkim szybciej i sprawniej. Znaczy się, żeby im łeb urwało. Z tą linką jest trochę jak z kotem Schrödingera – jednocześnie to prawda i nieprawda. Zacznijmy od nieprawdy: otóż w całej swojej motocyklowej karierze nie spotkałem ani jednego idioty, który by tak zrobił. Co więcej, kiedy rozmawiałem o tym z kolegami bikerami żaden z nich również nie miał przyjemności takiego idioty spotkać. Jednak, skoro kot Schrödingera jest jednocześnie żywy i martwy, to i w tym micie istnieje możliwość, że gdzieś taki idiota jednak mógłby się teoretycznie znaleźć. I załóżmy przez chwilę, że rzeczywiście taki istnieje. Właśnie usiadł na motorku i przywiązał se linkę do szyi. Hm… wypadałoby zapytać po co? Otóż jest tylko jedno wytłumaczenie: delikwent sprawił sobie taki zgrabny naszyjniczek, bo przeczytał w Internecie, że prawdziwi motocykliści tak robią. A ponieważ w życiu nie stał nawet przy prawdziwym motocykliście (więc nie mógł organoleptycznie sprawdzić czy „prawdziwy” ma na szyi linkę, czy jedynie wisiorek z Bozią, Buddą, czy Latającym Potworem Spaghetti), to zaufał w tej materii innemu idiocie znalezionemu w sieci.
Możliwe, że jednak nie ma ani jednego takiego leszcza i że kot w pudełku jest tylko i wyłącznie żywy. W każdym razie warto powiedzieć dlaczego uważam takiego potencjalnego linkowego szyitę za idiotę. Otóż nie znam motocyklisty, który nigdy w życiu nie zaliczyłby gleby, nazywanej też wśród motocyklistów zdrapką. Zdarza się i to nawet wcale nie rzadko, o czym zresztą jeszcze napiszę pewnie nie raz. I teraz wyobraźmy sobie, że delikwent szyita linkowy sobie jedzie, podgwizduje i nagle wyjazd z budowy… żwirek… kumpel muchomorka… I sru – tylne koło ujechało, utrata równowagi, szyita leży. Nie wie co się stało, nie może nawet zamrugać oczkami, bo głowa szyity leży pięć metrów dalej. Z powodu żwirka. Teraz wiadomo czemu to idiota?

Natomiast mam pomysł dla tych delikwentów, którzy zechcieliby spróbować takiego „prawdziwego motocyklizmu” – drodzy bohaterzy, może warto rozważyć „prawdziwego motocyklistę” w wersji hard i miast przywiązywać linkę do szyi… przywiążcie ją sobie do genitaliów. W razie zdrapki się trochę pośmiejemy, nie?

The post Stalowa linka, czyli urban legends… appeared first on Big Biker.

]]>
http://bigbiker.pl/stalowa-linka-czyli-urban-legends/feed/ 0