Od kiedy ukazała się książka „Motocykl po czterdziestce (zamiast kochanki)”, umawiając się na kawę z zaprzyjaźnionymi paniami, już kilka razy usłyszałem: „No przestań, przecież masz już motocykl”. Złośliwy dowcip ma mi przypominać odważną tezę: „jak już się ma motocykl, to nie ma się co za babami oglądać”. I nic nie szkodzi, że chodzi tylko o niewinną wspólną kawę, bo przecież „nigdy nie wiadomo co takiemu do łba może strzelić?”.
Źródło tezy jednak było odrobinę inne – otóż miało stanowić koronny argument dla żon, dzięki któremu łatwiej wyrażą zgodę na to, by ich mężowie dokonywali zakupu motocykli. Bo jak powiedziała kiedyś pewna moja znajoma o swoim mężu, po usłyszeniu wyżej postawionej tezy: „Jak tak patrzę na niego, to może rzeczywiście lepiej żeby sobie motocykl kupił!”. Bo jak kupi motocykl, to się będzie miał czym jarać, w czym grzebać i na czym z dumą wzrok zawieszać. W przeciwnym razie może mu palma odbić i zacznie się jarać posiadaniem dwudziestoletniej kochanki, na której oczy będzie zwieszał. Że o „grzebaniu” już nie wspomnę. I teza ta (motocykl zamiast kochanki) zdaje się być całkiem niezłym argumentem stawianym przed żoną wraz z decyzją zakupu motocykla. Bo przekonanie w tym względzie żony jest arcyważne. Bo nie dość, że (jak wskazują badania) aż 80% decyzji zakupowych podejmują kobiety, to jeszcze akurat ten zakup jest wyjątkowo wrażliwy. Nie dość, że motorek to w sumie niebezpieczna rzecz, to jeszcze w domowym budżecie, widzianym oczami żony, tak naprawdę zbytek. Możliwe też, że żona widząc nas rano w łazience na myśl o tym, że moglibyśmy zainteresować potencjalną kochankę, turla się po podłodze, umierając że śmiechu. Bo nijak nie jest sobie wyobrazić jakiejkolwiek wariatki, która by poleciała na łysinę, mięsień piwny i rytmiczne bekanie na kanapie przed telewizorem z piwem w garści. W takim wypadku potrzebne będą inne argumenty. I tak się składa, że były dziennikarz i motocyklista z dwudziestoletnim stażem R. Lowell Hakes dostarcza kolejne 42 argumenty, by przekonać żonę do konieczności posiadania motocykla. W marcu tego roku ukazała się bowiem jego książka „Fotry-two Reason Why I Must Have a Motorcycle… Honey!” Wprawdzie książki jeszcze nie czytałem (a mam zamiar), ale już sam spis treści zapowiada się wielce intrygująco. Spójrzmy zatem:
Witam wszystkich – i pozdrawiam autora ksiazki.
Ksiazka swietna. Jestem juz po 50 a jezdze na okraglo od 8 lat. Mimo to ksiazka otworzyla mi oczy na wiele spraw na ktore wczesniej nie zwracalem uwagi np: ” – gdy kupisz motocykl, zaczynasz inaczej widziec pewne rzeczy.” Albo – ” samo gromadzenie narzedzi i wieszanie ich na scianie jest przyjemne.” i wiele innych. Brakuje mi tylko jednego rozdzialu w tej ksiazce >z dzieckiem na motorze< Na pewno jest wielu kierowcow ktorzy chcieliby motocyklowac ze swoimi dzieciakami tak jak ja. Dla mnie problemem bylo to ze corka(5l) zawsze usypiala juz po pierwszych 500 metrach.
Odnosnie ostatniego rozdzialu o motocyklu z dieslem to polecam http://www.dieselbike.com
Jeszce tylko poczytam o rekawicach (pominalem ten rozdzial jako ze jest gorace lato) i pozyczam ksiazke bratu.
Pozdrawiam. Artur
Opss – zapomnialem dodac ze pisze o „Motocykl po czterdziestce”