Właśnie dostałem maila od sympatycznej studentki fizjoterapii z UJ z prośbą o wypełnienie ankiety, której wyniki mają posłużyć do napisania pracy magisterskiej „Występowanie i stopień nasilenia bólu kręgosłupa w zależności od typu motocykla”. Ankietę wypełniłem od razu, ale też potem zacząłem się zastanawiać czy rzeczywiście ból pleców u motocyklisty jest tylko i wyłącznie kwestią typu motocykla, czy też może to szerszy problem…
Swego czasu motocyklowy blog Jafrum (produkują m. in. kurtki skórzane) z Północnej Karoliny poruszył ten temat i trochę zaiskrzył motocyklistów. Otóż bloger opisał trzy typy motocykli: „standardowy” (sądząc po obrazku chodzi o turystyka), cruiser i motocykl sportowy. Teza jest taka, że sport jest dla motocyklowych pleców „be”, natomiast turystyk i cruiser jak najbardziej cacy. Dlatego, że to podobno idealna pozycja ciała motocyklisty, gdyż ma wyprostowane plecy. Ponieważ jeżdżę na cruiserze od ładnych dziesięciu lat, mam co do tego pewne wątpliwości. A pochodzą z prostego doświadczenia – kiedyś mój kumpel o ksywie Opal zajechał szarmancko Yamahą FJR i wzburzył mój motocyklowy spokój, opowiadając, że pokonując trasę Bytom – Mönchengladbach mógłby w ogóle się nie zatrzymywać, gdyby nie potrzeba tankowania. To w moim przypadku o tyle niezwykłe, bo jestem przyzwyczajony na moim Shadow Aero zatrzymywać się na kilkunastominutowy odpoczynek po przejechaniu maks. 150 – 200 km. I tu ciekawostka dla pani Roksany, która przygotowuje się do magisterki z fizjoterapii: otóż zatrzymuję się nie z powodu bólu pleców, ale czegoś, co znajduje się dokładnie pod plecami. Ponieważ zaś nie chciałem Opalowi uwierzyć, wybraliśmy się na przejażdżkę, zamieniwszy się motocyklami. I rzeczywiście okazało, że na na FJR-ce siedzi się zupełnie inaczej i to nieporównywalnie bardziej komfortowo. Sprawdziłem to później w serwisie cycle-ergo.com, w którym można porównać pozycję kierowcy na poszczególnych typach motocykli. Wprawdzie nie mają tam mojego Aero, ale w sumie Sabre to w zasadzie identyczna maszyna. Porównałem więc Sabre z FJR-ką:
Jak widać, wbrew temu co pisze bloger Jafrum, nie jest to identyczna pozycja. I nawet nie tyle chodzi o kąt pochylenia pleców, ile o ułożenie nóg. Poprzez właśnie ułożenie nóg plecy na cruiserze są dużo bardziej obciążone niż na FJR. Aż mnie korci by się powołać tutaj na odpowiednie pozycje jogi, ale znowu mi napisze pewien pan w komentarzu, że pisanie o jodze na blogu, na którym opisuje się motocyklowe pielgrzymki na Jasną Górę jest niepoważne:-). Bądźmy zatem poważni…
Ciekawym jednak głosem jest jeden z komentarzy pod wpisem Jafrum. Otóż motocyklista Stamatis Vlassopoulos zwraca uwagę, że ból pleców motocyklisty nie jest tylko i wyłącznie związany z pozycją na motocyklu (a więc również z typem motocykla), ale też z rodzajem nawierzchni, po której się jeździ (istotne są przede wszystkim mikrowstrząsy) oraz z tym czy motocyklista regularnie swoje plecy ćwiczy, czy też jest zmurszałym klocem. Takim, który największe trofeum sportowe zaliczył w życiu, kiedy udało mu się w gabinecie lekarskim pozyskać długotrwałe zwolnienie z wu-efu!
No cóż, po raz kolejny narażę się komentującemu ten blog Adamowi (którego oczywiście gorąco w tym miejscu pozdrawiam) i niepoważnie napiszę. Odkąd zacząłem regularnie ćwiczyć jogę, ból pleców czy to na motocyklu, czy też podczas siedzenia przed komputerem zniknął bezpowrotnie. No to tyle – muszę już kończyć, żeby się jak najszybciej pokropić wodą święconą.
A… i jeszcze jedna, ale jakże ważna rzecz: pomóżcie proszę pani Roksanie (jak sama pisze, przyszłej motocyklistce) w jej przygotowaniach do magisterki i wypełnijcie poniżej zalinkowaną ankietę:
https://ankiety.cm-uj.krakow.pl/index.php/164148/lang-pl
Po przeczytaniu wcześniejszego wpisu i tytułu wpisu aktualnego aż mi się zachciało śmiać bo właśnie siedzę sobie przed kompem z bolącymi plecami po wypadku motocyklowym A co do wpisu to myślę, że właśnie w ułożeniu nóg jest to coś co decyduje o wygodzie jazdy
Cześć Jaro
Moja przygoda z bólem pleców skończyła się po przeróbce siedzenia w moim VT RC50.
Okazało się , że siedzisko kierowcy i pasażera połączone jest wyprofilowaną blachą , na której nie ma odpowiedniej warstwy pianki. Jak ktoś jest ciężki, albo długo jedzie, to będzie dobijał do tego, a cała wina spadnie na nieprawidłową pozycję.
Sama prawda! Sezon się zaczyna!
Coś podobnego czytałem kiedyś na Scigacz.pl trzeba by pogrzebać i poszukać, ale mniejsza o to!