Motocyklem przez życie – początek

Terminy umowy wydawniczej są bezlitosne… By im sprostać dzisiaj musiałem zacząć. A zatem startujemy… „Motocyklem przez życie”!:
„Czy istnieje coś takiego, jak motocyklizm? Dla wielu będzie to nowa, karygodna pod względem językowym zbitka pojęciowa, która na siłę próbuje uczynić z posiadania motocykla jakąś tanią filozofię. Dla innych to tajemnicze słowo będzie oznaczać coś o wiele głębszego… Ale zanim podejmę próbę odszyfrowania znaczenia tego terminu, muszę podzielić się z Tobą, drogi Czytelniku, pewnym fascynującym odkryciem.
Otóż wraz z opublikowaniem mojej książki „Życie. Następny poziom. Coaching transpersonalny” pojawiła się w moim zawodowym życiu nowa grupa klientów. Czy to szkoleniami, czy to właśnie coachingiem transpersonalnym zaczęli się interesować ludzie,
którzy mają ustabilizowane życie zawodowe, rodzinne, finansowe… którzy mniej więcej w wieku czterdziestu lat nagle odkrywają, że utracili (albo też nigdy go nie doświadczyli) sens życia. Bo niby wszystko jest OK: wystarczająca ilość kasy (czasem przeogromna ilość), poukładane sprawy rodzinne (szczęśliwy związek, dzieci, itp), poukładana rzeczywistość. A mimo to ludzie ci doświadczają uczucia pustki. Nie wiedzą co dalej. I też niespecjalnie tym „co dalej” są zainteresowani. Trafiają do mnie, bo we wspomnianej wyżej książce dotknąłem właśnie tego problemu i pokazałem, że istnieją przestrzenie, w których można znaleźć na to radę. Ale akurat tutaj nie o to idzie. Poszukiwań sensu bowiem dotkniemy ciut dalej. To zaś o co może chodzić we wstępie do książki „Motocyklem przez życie”, to obserwacja, którą poczyniłem wśród moich nowych klientów. A obserwacja jest zaskakująco prosta: otóż nie ma pośród nich ani jednego motocyklisty. I owszem są tacy, którzy o jego zakupie intensywnie myślą, ale posiadacza motocykla nie uświadczysz. Intrygujące, prawda? Od razu też korci znalezienie prostego rozwiązania: „jeśli zatem nie widzisz sensu życia, kup sobie motocykl”. Niestety, nie jest to aż takie proste…”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami Motocyklem przez życie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na „Motocyklem przez życie – początek

  1. jnocny pisze:

    I niestety – tym sposobem znowu na drogach coraz więcej właścicieli motocykli (w końcu „klienci”) niźli motocyklistów będzie; wystarczy się rozejrzeć na trasie („po twarzach ich poznacie” – wiadomo w czym rzecz, prawda?). Wiem – klienta takie teksty „chwycą”; szkoda …

  2. Big Biker pisze:

    :-) @jnocny pełen szacun: przeczytać mały akapit i już wiedzieć wszystko o książce:-) pozdrawiam

    • jnocny pisze:

      Od razu tak z grubej rury ? A ja nie o całej książce tylko o tym „małym akapicie” … ale czyżbym trącił (niechcący) drażliwy punkt (target)? Już nie trzymam kciuków – vide: mój koment do poprzedniej zapowiedzi książki; Twoja riposta taka jakaś … no wiesz prawda ? I też pozdrawiam

      • Big Biker pisze:

        oj tam, oj tam, stary, damy radę przecież:-) wczoraj zacząłem pisać – idzie w stronę nie do ogarnięcia. Sam jestem zdziwiony:-) I przy tego typu książkach zasada jest prosta: wstęp zawsze piszemy po napisaniu całości. Jak na razie nie zapowiadają się żadne „targety”, „klienci”, „procesy”, ale jak to onegdaj śpiewał Pankracy: „będą filmy, ale jakie któż to wie” :-))))
        serdeczności!

  3. jnocny pisze:

    OK – drobiazg – nic nie szkodzi, nie gniewam się. Powiadają, że prawdziwa cnota krytyk się nie boi – zatem Autorze Szanowny Bigbikerze – więcej luzu w biodrach ! Wiesz przecież, że nie treść mnie boli – wiadomo – licentia poetica …
    Takoż serdecznie pozdrawiam

    PS
    Pamiętam Pankracego, ale wolałem Telesfora.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *