Ostatnio miałem okazję rozmawiać z kilkoma paniami o motocyklach. Panie w różnym wieku, z różnych miast i różnych zawodów – od prezes firmy do akademickiego wykładowcy. Łączy je jedno – miłość do motocykli. I to oczywiście napawa motocyklowe serce wielką radością i dumą. Ale jedna rzecz mnie, niestety, zmartwiła. Otóż moje rozmówczynie albo ograniczają swoją motocyklową pasję do roli „plecaczka”, albo też przez lata dosiadają 125-tek lub skuterów, twierdząc trochę smutnawo, że to im wystarczy. Nic bardziej mylnego. Poniżej (moich subiektywnych) siedem powodów, dla których kobiety powinny jeździć na motocyklach:
1. Motocykl dodaje kobiecie atrakcyjności
Jeśli pokazać motocykliście zdjęcie roznegliżowanej modelki opartej o błyszczący chromami chopper, a obok zdjęcie ubranej w skóry motocyklistki jadącej na swoim 1100, to zainteresowanie patrzącego na zdjęcie jest oczywiste.
2. Motocykl dodaje kobiecie siły
Kiedyś, na którychś z rzędu „Mikołajach na motocyklach” podjechała do naszej grupki bikerów dziewczyna na VTX 1800. Drobna, malutka i jakiż podziw i respect budząca! Dziewczę powożące taką bestią, to przecież nie może być jakaś płochliwa podierdułka, nie?
3. Motocykl dodaje kobiecie niezależności
Jakkolwiek to zabrzmi – pasażerka zawsze jest uzależniona od prowadzącego motocykl. W końcu maszyna skręca w tę stronę, w jaką (przeciwskrętem czy też nie) motocyklista operuje kierownicą. Poza tym, co by nie mówić, jednak widoczki dla „plecaczka” są możliwe do podziwiania wyłącznie zza pleców motocyklisty.
4. Motocykl jest jedynym „facetem”, który naprawdę jest w stanie się z nią zaprzyjaźnić.
Bez żadnych fochów. Bez wzruszenia ramionami w stylu: „naprawdę uważasz, że możemy być tylko przyjaciółmi?”. Bez gapienia się na biust i ślinienia. Bez kombinowania przy okazji najmniejszej imprezki: „a może dzisiaj się uda?”. Po prostu: kobieta i motocykl mogą stworzyć prawdziwą przyjaźń – na śmierć i życie.
5. Motocykl to kwintesencja wolności
Od garów, mycia podłóg, kiedy książę ogląda mecz, od szczebiocących koleżanek i ich wiecznych problemów, od patrzącej spod byka teściowej, od spoconego szefa w biurze, któremu się wydaje, że wygląda jak Bratt Pitt, od wszystkiego!
6. Motocykl to łączność z naturą
Włosy żadnego motocyklisty nigdy nie będą tak pięknie fruwały na wietrze podczas jazdy (tym bardziej, że większość z nich to łysole, więc jak chcą fruwania włosów na wietrze to muszą otworzyć rozporek). Kobieta na motocyklu jest bezpośrednio połączona ze swoją wewnętrzną „dziką kobietą”. Czytelniczki książki „Biegnąca z wilkami” Clarissy Pinkoli Estés wiedzą, co mam na myśli.
7. Motocykl zmienia kobietę
Staje się pewna siebie, świadoma swoich potrzeb i tego, co ją uszczęśliwia. Potrafi spędzać czas sama ze sobą i nie potrzebuje do tego nikogo, kto ma sprawić by jej się nie nudziło. Inaczej patrzy na świat i swoje w nim miejsce. Staje się silna, wielka i piękna.
W zeszłym roku wracałem z motocyklowego spotkania w okolicach Kielc prosto do Katowic. Jechaliśmy w dwa motocykle – ja na Shadow 1100 i „Rodzyna” (pozdrawiam) na Shadow 750. Piękny przelot: dobra trasa, winkle, postój na kawę czy obiad wypełniony… oczywiście rozmową o motocyklach. Uwielbiam z nią jeździć – mimo bardzo młodego wieku jest świetnym kierowcą i na pewno w technice jazdy jest sporo rzeczy, której mógłbym się od niej nauczyć. To właśnie ona kilka dni temu przesłała mi link do poniższego filmu z tekstem: „Jaro, czaj na to!”. No to czaję, czego i koleżankom (przyszłym i obecnym) motocyklistkom oraz kolegom motocyklistom życzę!
Daytona Bike Week 2015 – Super Bowl of Biker Chicks
8. Świetna zabawa
Moja Ukochana złapała bakcyla jeszcze jako plecaczek i bardzo Jej się spodobał prezent urodzinowy w postaci kursu na pełnoprawną kategorię A