Próbowaliście kiedyś podjąć choć malutką próbę analizy motocyklowych memów? Patrzycie na przykład na obrazek w stylu „demotów”, czyli czarne tło, cienka, biała obwódka zdjęcia, a pod nim podpis w dwóch wierszach: tytułowym i opisowym lub jak kto woli: zadzierzgnięciem i zaskakującą puentą? Ostatnio widziałem taki: trzy ścigi o zachodzie słońca (tak romantycznie, że się chce rzygać) opatrzone podpisem: „Jadąc pięć minut na motocyklu przeżywasz więcej, niż niektórzy przez całe życie”. Hm… Cóż za wiekopomna myśl odkrywcza! I jaki wydźwięk! Jaka, normalnie, życiowa idea… W sensie: mam piętnaście lat, pryszczy jak mrówków, cycki znam tylko z pornoli, ale za to stworzę mema i zaistnieję w necie jako ktoś, kto dostąpił poznania. Kto dotknął absolutu, niczym filozoficznego kamienia i kto jutro w szkolnej ławce zaliczy triumf lansu, gdyż tak pięknie zaprojektowany mem znalazł się na szczycie gimbazowej kariery, czyli na Demotywatorach. Wow!!! Nawet nie to, że laski spojrzą zaciekawionym okiem, ale że w ogóle na hodowcę pryszczy ktokolwiek raczy spojrzeć. Zaliczone pięć minut sławy, których wprawdzie nie da się wpisać do c.v., ale o których da się długo i namiętnie opowiadać na wielu kolejnych imprezach. I co tam, że kolega „Globus” zaliczył dwa wsady do kosza w reprezentacji szkoły, a kolega „Pierdziszyn” zaliczył przerośniętą Zośkę… Ważne, że pryszczol zaliczył przez motocyklowe memy główną na demotach, gdyż zapodał myśl wiekopomną o tym, że samo posiadanie motocykla stanowi przepustkę do wyższego poziomu człowieczeństwa. Nie dość tego – pryszczol ma tę przewagę nad gimbazą, że posłyszał hasło: „Lewa w górę!” i przerobił je na takie, które gimbaza jest w stanie zakumać. I teraz pryszczol używa przedziwnego słowotworu „lewuś” jak przecinka. „Motocykle są super, lewuś”, „Kocham motocykle, lewuś”, „Motocykl twoją pasją, lewuś”… I w ten właśnie sposób powstaje genetyczna hodowla. Takie, skrojone na naszą miarę GMO, tyle że zamiast rumianych marchewek, powstają rumiani debile. Goście, którzy kupują pierwszy motocykl (koniecznie powyżej litra pojemności) i rozpryskują się na jadącym z naprzeciwka TIR-ze na pierwszym, źle wyprofilowanym zakręcie. Przechodzą do legendy… Mają swoje pośmiertne pięć minut, w których gimbaza wspomina ich krótki, acz barwny żywot, trącając się plastykowymi kubkami z podpierdzieloną starym czeską wódą. I koniec. Tyle. Sława była i przeminęła. Zostało… No właśnie? Coś zostało? Tak i owszem: otóż został delikatny niesmak, że goście wychowani na takich memach prawdziwych cycków nie zdążyli zobaczyć…. O prawdziwych motocyklach nie wspominając….
PS. Tutaj miałem zamiar wkleić tego mema z zachodem słońca… ale… sami rozumiecie… szkoda zachodu:-)
Myślisz, że to hasło ukuła i spopularyzowała gimbaza? Patrząc na różne fora motocyklowe (w tym na wiek użytkowników) powiem tak – mam dla Ciebie złą wiadomość 😉
mentalna gimbaza może być nawet po trzydziestce:-)