Na jednym z amerykańskich motocyklowym forum przeczytałem wątek, w którym motocykliści dzielą się najgłupszymi uwagami, które usłyszeli pod adresem swoich motocykli. Po ich przeczytaniu doszedłem do dwóch wniosków: po pierwsze, durne teksty motocyklowych „oglądaczy” nie są jedynie amerykańską domeną – bo akurat to dziedzina, w której nasi rodacy osiągnęli absolutne mistrzostwo. Po drugie – głupota tekstów zamieszczonych na tamtym forum, to w porównaniu z głupotą naszych mały pikuś. Przyjrzyjmy się jednak na początek tamtym. Tekst numer 1 – do motocyklisty odzianego w skóry w ciepły dzień: „Stary, przecież wcale nie jest tak zimno!” Tekst numer 2 do gościa na Triumphie: „Triumph? Nigdy o czymś takim nie słyszałem. A kto to robi? Honda?” Tekst numer 3 do starszego motocyklisty: „Nigdy bym nie pomyślał, że ktoś taki jak ty, może jeździć na czymś takim!”. Przyznacie, że to jeszcze nie szczyty durnoty.
Nie to, co u nas. U nas, panie dzieju, wystarczy się zatrzymać motocyklem przed sklepem, na osiedlowym parkingu, a już zmierza w twoim kierunku sznurek zaintrygowanych tubylców. Po kilku latach doświadczeń można już ich nawet podzielić na pewne typy. Pierwszy typ, to koleś w sandałach, krótkich gatkach, z brzuchem ledwie skrywanym przez przykrotki T-shirt i z dzieckiem na ręku. Na sto procent będzie chciał posadzić dzieciaka na siodle i cykać mu zdjęcia. Przy tej operacji oczywiście wypowiada sławetne zdanie: „No, ja też miałem kiedyś motor. Dokładnie taki sam. A jak to marka jest?” Typ drugi: gościu z dziewczyną. Tym razem image uzupełnia kolorowa koszula i wyżelowana grzywa. Koleś wie oczywiście wszystko o „motorach”, co widać po jego minie wykrzywionej w eksperckim geście. Podchodzi do moto na pewniaka i zwracając się ze znawstwem do dziewczyny wali z grubej rury: „No, co ci mówiłem, właśnie na takich Harleyach my ze Stefanem żeśmy jeździli zawsze wtedy. No, co ci mówiłem, to wiesz!”. Typ trzeci to emeryt w kaszkiecie. Ten ma różne teksty – w zależności od pory dnia, roku i ilości lat spędzonych na emeryturze. Uwielbia zaczynać wypowiedź od zbitka: „E…, panie”. Na przykład: „E… panie, za moich czasów nie było takich motorów, bo takie motory były zabronione”. Albo: „E… panie… za taki motór to pewnie by dom teraz kupił”. Albo: „E… panie… a to pojemności to chyba nawet ze pół litra ma, co?”
Teksty oczywiście nie koniecznie są przypisane do określonego typu „oglądacza”. Mieszają się pomiędzy typami w najróżniejszych konfiguracjach. Są też teksty, które występują niezależnie od ludzkiego typu – tak, jakby żyły swoim własnym życiem: „Ty patrz, a na liczniku ma tylko sto sześćdziesiąt, phi…” (licznik mam w milach), „Jakbym miał taki silnik to już resztę bym se dorobił”, „Ty patrz Ewka, facet ma spodnie bez dupy!” (dwie rozchichrane dziewoje na widok moich czapsów), „Jak byłem kiedyś nad morzem, to widziałem, że takich to jechało chyba z dwieście. A może to nie były takie?”, „Mówię ci Zbychu, ten od Lewandowskich spod dwójki to się dokładnie na takim zabił. Nawet nie wiem czy nie na tym!”, „Widziałam jak pan jechał wczoraj na Wyzwolenia. Na takim podobnym. To pan jechał, nie?”
Wiem, że wydaje się to mało prawdopodobne, ale naprawdę powyższe teksty słyszałem na własne uszy. Zero konfabulacji. Zresztą zapytajcie motocyklistów… Jestem pewien, że mogliby dość znacznie uzupełnić ten zbiór głupich tekstów.
Alicja też kiedyś stwierdziła, że te czapsy wyglądają jak rekwizyt filmowy spod znaku kina brykanego 😉
A licznik faktycznie masz do 160? Bo tyle to nawet bestyj nie ma 😉
„Piękny Harley”
„Dziękuję, aczkolwiek to akurat jest Honda”
„Ale brzmi jak Harley”
O mojej V4
„Ooo, znowu się ich nazjeżdżało…
Poczekajmy, zaraz na pewno policja przyjedzie.”
Jadąc gdzieś w trasę, przy krótkim postoju w jakimś małym miasteczku.
„Panie a ile toto wyciąga??”
„Dwie laski na tydzień…:)”
„No bez jaj …(foch)”
„E tam, taki motor jak twój… KTM Yamaha to jest sprzęt”
albo widziane kiedyś przeze mnie w ogłoszeniu na jednym portalu aukcyjnym:
„Sprzedam motor czopera Honda Virago pojemność 400”
Mój ojciec miał 3-4 lata temu Hondę GL1200 Aspencade – nagminnym pytaniem było ” Panie, a ile to kosztuje ? „, odpowiedź gasząca każdego takiego typa – „A Pan z urzędu skarbowego ? ” 😉 Pozdrawiam !
Stan Nowy Jork,okolice Lake Placid/sam dokladnie nie wiem gdzie/las I stacja benzynowa.
Podjezdza red neck starym fordem pick-upem I mowi:
-piekny Harley a ja na to-tak,to piekna maszyna,a on-jaki silnik-a ja-prawie 1900-a on-o k..a,nie wiedzialem ze Harley robi takie duze silniki-a ja-bo to jest Yamaha-a on-to bardzo mi przykro,-a ja,a czego tak ci przykro,a on,ze to nie HD,a ja-przeciez przed chwila bardzo ci sie podobal,a on-no tak,ale dlatego,bo myslalem ze to jest Harley!
PS.byla to2006 Yamaha Stratoliner w pelnym mozliwym mundurze galowym
„Eeee, takie motocykle (chopper) są za wolne, żeby się fajnie jechało.”
Nagminne mylenie marki z typem – wszystko co ma koło do przodu to harley i koniec, bo „przecież hondy to są takie ścigacze”.
Oczywiście usłyszałem też mnóstwo opowieści o wyprawach (panie, 100km ponad) na Junaku w latach 60., głównie wtedy jak w widoczny sposób się spieszyłem 😉
Jako, że pomykam klasykiem:
„To jest na pewno motocykl? Nie motorower? Pani pokaże papiery na niego” – trzeba było okazać, niektórym osobom lepiej tego nie odmawiać, szczególnie, gdy na drodze zatrzymują.
„Eeee, co to za motocykl, co 200 nie wyciągnie. Nie lepiej to sobie było kupić coś szybszego?”
„Taki stary?”