Właśnie przebrnąłem przez wątek o faux-pas mody motocyklowej na Forum Motocyklistów i szczerze powiedziawszy, do listy wtop, takich jak jeansy wciągnięte w buty, pluszaki czy kaski z lustrzaną szybą, dodałbym trochę mody chopperowo – cruiserowej. Pomijam już ciut obciachowe używanie ciuchów nie mających z motocyklami nic wspólnego i udawanie, że są one motocyklowe – jak znalezione w szafie skórzane kozaki, zimowe rękawiczki czy też ramoneski kupione na motocyklowym bajzlu, będące nieudaną podróbą prawdziwej motocyklowej ramoneski z protektorami. Ale tak naprawdę dla mnie szczytem obciachu jest obwieszenie motocykla jakimiś badziewnymi świecidełkami. Jakieś lisie kitki powiewające przy antenie robiącej za jakiś wysięgnik czy sto tysięcy potrzebnych czy nie odznak wpiętych w sakwy, albo – co już w ogóle zwala mnie z nóg – podpięcie sobie pod silnik kolorowych, świecących diod. Kiedyś nad morzem widziałem gościa, który podjechał pod miejscową dyskotekę samochodem (chyba jakimś starym BMW), spod którego biło niebieskie światło. Na samo wspomnienie bolą zęby. Czym się różnią od tego kolorowe diody mrygające przy chopperowym silniku? Jak można zrobić taką wiochę swojemu przyjacielowi, a przecież motocykl jest naszym najlepszym przyjacielem. Przecież taka maszyna coraz bardziej przypomina odpustową budę. O ile jeszcze mógłbym jakoś znieść widok tablicy rejestracyjnej przykręconej śrubkami, które w miejscu łbów mają trupie czachy (choć na własnym moto takie cudeńka raczej nie są do zaakceptowania), to już światełka mnie kompletnie rozwalają. Rozumiem gości na kredensach, którzy montują dodatkowy akumulator i najprzeróżniejsze światełka, żeby na ichnich nocnych paradach wyglądać jak miejska choinka na Sylwestra, bo tak lubią i tak się motocyklizmem cieszą. Rozumiem też gościa (znam osobiście i lubię) co ma taką szajbę, że do sprowadzonego zza oceanu HD „policjanta” dołożył wszelkie możliwe policyjne klaksony, nagłośnienie i kolorowe koguty, po czym śmiga po autostradach pouczając przez nagłośnienie kierowców jak mają jeździć, za co zresztą go kiedyś shaltowali, bo przez nieuwagę pouczył prawdziwą policję w nieoznakowanym radiowozie). Ale kolorowych diod na silniku w żaden sposób pojąć nie mogę…
No sami zobaczcie:
Jarosław Gibas
Reklama
Dołącz do moich znajomych:
Obserwuj mnie na:
Powiadomienia o wpisach
Zostaw nam swój adres mailowy a będziemy cię informować o nowych wpisach na tym blogu-
Najczęściej czytane
-
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
Archiwa
Tagi
adrenalina audiobook bezpieczeństwo biker cruiser deszcz endorfiny freak gaz GPS Harley Davidson Honda Shadow kask kochanka kupa złomu legenda magia manetka mistrzowie prostej moc motocykl motocykle motocykliści naprawa pasja pies przeciwskręt przyjemność przyśpieszenie rzęch silnik statystyki szlifierka techniki jazdy wihajster woda wolność wypadek wypadki zakręty zdrapka zima zlot zlot motocyklowy śrubkiMeta
no cóż jest takie mądre stare powiedzenie – „O gustach się nie dyskutuje”