Właśnie prezydent Komorowski podpisał ustawę, zgodnie z którą w naszym kraju będzie się dużo łatwiej zabić. W sumie regulacja populacji nie jest niczym nowym i świat od wieków sobie z tym jakoś radzi co jakiś czas racząc na zarazą czy wojną. Jednak tym razem – skoro ludność Polski topnieje, tego typu decyzje trochę dziwią. Na zdjęciu Honda CBR 125 R – już za miesiąc dostępna bez prawka kat. A
Oczywiście ma to swoją ekonomiczną zasadność: rozrusza rynek sprzedaży nowych oraz używanych motocykli. Wzrośnie popyt na motocyklowe ciuchy, kaski i wiele innych potrzebnych, motocykliście rzeczy. Producenci, firmy, sklepy zarobią więcej, przez co ich pracownicy (daj im Panie Boże) zarobią również więcej. Ba, dość poważnie zwiększy się ilość jednośladów na Polskich drogach, co w końcu wymusi na pozostałych uczestnikach dużo większą ostrożność (oczywiście poprzedzoną dużo większą wściekłością). Te wszystkie powyższe i wiele innych pozytywnych aspektów tej sprawy są jak najbardziej pocieszające. Ale niech te plusy – jak to mówił Rysiek Ochócki – nie przesłaniają nam minusów. A minus będzie taki, że na naszych drogach wraz ze wzrostem liczby motocyklistów wzrośnie liczba tych, którzy kompletnie nie potrafią jeździć. Bo, sorry Batory, ale to, że ktoś się legitymuje prawem jazdy kat. B zrobionym trzy lata do tyłu, wcale jeszcze nie oznacza, że ten ktoś potrafi prowadzić bezpiecznie motocykl (przy czym za bezpieczne uważam takie panowanie nad maszyną, które jest nie tylko bezpieczne dla kierowcy, ale też dla wszystkich dookoła). Co więcej, posiadanie tego plastikowego blankietu z literką B nie oznacza nawet, że posiadający go delikwent ma nawet jakiekolwiek doświadczenie w prowadzeniu samochodu. Znam parę osób, które mimo posiadania prawa jazdy, od czasu ukończenia kursu nie wsiedli do samochodu ani razu. Nie dość więc, że nie mają pojęcia o prowadzeniu motocykla, to jeszcze nie mają pojęcia o drodze, przepisach ruchu i innych – na jakże niepotrzebnych przecież duperelach.
No dobrze – ktoś powie – ale przecież wcześniej też wielu motocyklistów jeździło bez prawka A. No tak, ale była zasadnicza różnica: brak prawa jazdy kategorii A oznaczał… nie działanie ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. A jak nie działa OC, to w przypadku wyrządzenia komuś krzywdy musimy bulić za jego leczenie i rehabilitację z własnej kieszeni. Kolejny argument ucieszonych tą ustawą brzmi: po co prawo jazdy na motocykl, skoro tak naprawdę oznacza jedynie uprawnienia, a nie oznacza umiejętności jazdy. Tak, to prawda. Przed ustawą żadne prawo jazdy nie oznaczało, że jego posiadacz umie jeździć… i po ustawie również tak nie będzie. Tylko czy aby na pewno dobrym rozwiązaniem jest rozumowanie: skoro i tak wcześniej nikt nie umiał jeździć, to po co teraz czegoś takiego wymagać. No właśnie dlatego, żeby ludzie mogli pożyć odrobinę dłużej, niż do pierwszego wejścia na motocykl i zmierzenia się z miejskim ruchem. To, że przed zmianą było źle i że po zmianie jest równie źle wcale jeszcze nie oznacza, że powinniśmy się cieszyć z tej zmiany.
Każdy motocyklista, który nakręcił na licznik więcej niż 5000 mil wie z czym się mierzymy dosiadając naszych maszyn. Z własnymi słabościami, brakiem umiejętności i głupotą własną oraz innych użytkowników drogi. Osobnik nabywający motocykl z trzyletnim stażem w posiadaniu prawa jazdy kat. B nie mierzy się tymi rzeczami. Nie mierzy się, bo nie zdaje sobie z nich sprawy. Jedyne z czym się mierzy, to własna emocja, która mu podpowiada: „pokaż im wszystkim na co cię stać!”. Do tej pory wielu ludzi odpuszczało sobie motocykle ze względu na wymogi kursu prawa jazdy. Wymagało to silnej woli i samozaparcia, żeby chodzić na zajęcia, kręcić do znudzenia ósemki na placu manewrowym, opanować maszynę na tyle, żeby jakoś zaliczyć slalom i awaryjne hamowanie i w końcu by zaliczyć teorię z dosyć często w naszym kraju zmieniających się przepisów drogowych. Teraz ostatnia przeszkoda włączająca resztki rozsądku został usunięta. No cóż. Liczba samobójstw w Polsce za 2013 rok wyniosła 6097. W tym samym roku w wypadkach drogowych zginęło 3291 osób. Czy jesteście w stu procentach przekonani, że żaden z tych wskaźników dzięki nowej ustawie nie pójdzie w górę?
Drogi Autorze, propagujesz niestety lekką formę zamordyzmu, zwiększenie liczby regulacji prawnych i liczenie jakości życia w naszym kraju za pomocą statystyk – tej dotyczącej liczby samobójstw i wypadków śmiertelnych.
Nie zgadzam się niestety z żadnym z powyższych postulatów.
1. Do niedawna na skuter o pojemności 50ccm mógł wsiąść każdy (!) obywatel mający minimum 18 lat, a z odpowiednimi uprawnieniami nawet dużo mniej niż 18. Teraz łaskawie pozwolono ludziom co najmniej 21-letnim, obeznanym z teorią ruchu drogowego wsiadać na – nie oszukujmy się, nie będącymi żadnymi potworami – lekkie 125ccm. Czy to spowoduje jakieś negatywne skutki uboczne? Nie sądzę.
2. Chcącemu nie dzieje się krzywda. Owszem, nawet na skuterku 125ccm można wyrządzić krzywdę komuś więcej niż tylko sobie, ale zauważ, że do tej pory napalony nastolatek mógł za równowartość zadbanej 125-tki kupić sobie nawet ponadstukonny, używany samochó tylnonapędowy siejąc śmierć na drogach. Ja tam wolę żeby jeździł motocyklem o tej nędznej pojemności 125.
3. I ostatni punkt – wg mnie władza wykonała malutki, ale bardzo słuszny krok w kierunku zaprzestania traktowania obywateli jak bandy nieposłusznych baranów, których trzeba kontrolować przepisami w każdej dziedzinie życia. Możesz uważać, że gorącokrwiści 21-latkowie powskakują na CBR-ki 125 i zaczną masowo ginąć na drogach. Mają do tego oczywiście pełne prawo. Ale sądzę, że w tym wieku ma się już na tyle oleju w głowie, że jeśli ktoś jest niepewny swoich umiejętności to się podszkoli na pustym placu i będzie jeździł równie ostrożnie jak na swoim rowerze.
Drogi Nano:
1. Chciałbym bardzo by skutków negatywnych nie było. Czas pokaże…
2. Ok, mimo wszystko „potencjał” niebezpieczeństwa jest jednak moim zdaniem na motocyklu większy, niż w samochodzie
3. Niestety nijak nie mogę się zgodzić, że 21 lat to wiek w którym ma się już trochę oleju w głowie. Niestety miałem kiedyś 21 lat i sam o sobie w tym wieku bym tego nie powiedział:-)
1. Oczywiście, ja też nie chcę więcej trupów na drogach i żadnej matce nie życzę śmierci jej syna na jakimś Kymco Nexxonie 125, ale nawet jeżeli w 2015 roku za sprawą zmian w ustawie zginie więcej ludzi będę obstawał przy tym, że dobrze zrobiono zmieniając przepisy – bawisz się ogniem, możesz się poparzyć…
2. Potencjał autodestrukcyjny, owszem jest większy, za to mniejsza szansa zrobić krzywdę postronnym.
3. Ma się olej czy się go nie ma – jest się pełnoperawnym obywatelem od 3 lat i powinno się mieć prawo decydowania o sobie.
A może to jest po prostu tak, że starsi motocykliści jak Ty (przepraszam za to „Ty”, mam nadzieję, że tu uchodzi) czy ja chcą pozostać nieco „elitarni” (LWG i te sprawy) i im nie w smak wysyp motocyklistów drugiej kategorii (bo niemających prawka kat. A) na drogach?
Nie traktuję nikogo jako motocyklistę drugiej kategorii. Po prostu wiem jak sam niewiele umiałem siadając na pierwszy motocykl. Wiem, też jak często widzę na drogach dwudziestoparolatków którzy nie radzą sobie z mocą swoich motocykli. I absolutnie szanuję prawo każdego do samodecydowania. Może rzeczywiście po zgredziolsku się czepiam… „Na ty” uchodzi wszędzie, tu i na drodze szczególnie:-)
A ja tylko dodam, że zgadzam się w 100% z Nano. A wnosząc coś nowego do dyskusji, to tylko napomknę, że obecnie można zrobić prawko na A1 mając 16 lat, więc można zacząć jeździć niemal 5 lat wcześniej, niż z rzeczonym „B”. Można by nawet pokusić się tu o twierdzenie, że głównymi beneficjentami tego przepisu będą osoby 30+, młodemu w większości i tak 125 nie wystarczy :).
Dodatkowo rozwiązanie to, w podobnym kształcie, od dawna jest testowane na zachodzie i jakoś nikt się z tego pomysłu nie wycofał – widocznie statystyki nie są takie straszne.
A ja 34 latek chętnie skorzystał bym z czegoś takiego. Spróbować, pojeździć, a jak przypadnie do gustu to prawko i jakiś litrowy+ potfur ;P i jazda
To dokładnie jak ja. Od dawna zastanawiałem się nad prawkiem na A. Teraz mam 33 lata i mogę spróbować sowich sił na 125. Jak się spodoba, zrobić A i kupić wymarzone cb1100. A może okaże się, że 125 mi wystarczy?
Z ziejącym z tekstu optymizmem w zakresie jak najściślejszych regulacji prawnych nigdy się nie zgodzę. Delikwent, który będzie wykazywał usilną chęć eliminacji swoich genów z populacji (tudzież popełnienia innego czynu podpadającego po KK) nigdy nie będzie przejmował się posiadaniem jakiegoś blankietu na prawo do jazdy, tutaj akurat motocyklem. Dużym błędem nie będzie tutaj wzięcie za przykład p.j. kategorii B na terenach wiejskich, gdzie często w zwyczaju bywa umiejętność prowadzenia samochodu na długo przed pójściem na stosowny kurs. Ot, tak gwoli zastanowienia się.
Osoby rozsądne i świadome (a wbrew obiegowej opinii stanowią one większość kierowców) nagle nie pobiegną hurtem kupować motocykli i zabijać się na drogach – bo są na to za mądre. Mówię z własnej perspektywy, ale i po sondowaniu opinii wśród znajomych kierowców. Wszyscy zgodnie pochwalają zapis w ustawie, ale każdy jak jeden mąż twierdzą, że bez dodatkowego kursu na motocykl nie wsiądą – bo to jest zupełnie inny i wymagający większego wyczucia rodzaj jazdy. Biorąc jeszcze pod uwagę, że na motocyklistów często patrzy się jak na zło konieczne na szosach, to tym bardziej bez wcześniejszego przygotowania na trasę wyruszą tylko ograniczeni umysłowo samobójcy. A tacy w ogóle nie potrzebują „prawka”.
Jarosławie straszna niekonsekwencja zieje z Twojego wpisu.
Doskonale wiemy że odbycie kursu sprowadza się do wytresowania potencjalnego kierowcy do zdania egzaminu. Statystycznie ok. 90% czasu tzw. jazd poświęca się na maniakalne kręcenie slalomów i ewolucji na placu manewrowym. Na tzw. „miasto” zostaje niewiele czasu. Wniosek do które się to sprowadza jest taki że prawdziwe umiejętności zdobywa się już długo po egzaminie. Więc czymże się różni kandydat na kierowcę przeegzaminowany od tego „ustawowego” dopuszczonego? Ano praktycznie niczym, a w przypadku czynnego kierowcy kat.B śmiem twierdzić że ów ostatni o niebo przewyższa świeżo upieczonego kierowcę kat.A1.
Granica 125cm3 jest jak najbardziej rozsądna. I proszę o nie przytaczanie kwestii prędkości maksymalnej….. Można tym straszyć moherowe babcie ale nie realistów
Mikra dynamika tych maszyn wystarcza w zupełności do sprawnego poruszania się dorosłych (min.21 lat) adeptów motocyklizmu ale przysłowiowej d..y nie urywa. Prawdziwy fanatyk zapier..a nawet na takie cóś nie popatrzy…
A ktoś rozsądny (a wierzę że większość populacji jednak rozsądek i instynkt samozachowawczy posiada) ma doskonałą furtę żeby wejść w piękny świat wiatru we włosach. Ci którym wiary w własne siły nie staje nikt nie broni pojechać na kurs doszkalający z techniki jazdy. Kilka lekcji na zamkniętym torze pod okiem prawdziwych fachmanów to zupełnie inna bajka niż kurs na prawko.
Nie w barierach prawnych rzecz ale właśnie we wspomnianym zdrowym rozsądku. Zresztą będąc w pełni praw obywatelskich masz pełne prawo podejmować decyzje. Jak postanowisz się zarąbać na drodze to cóż…. byleś komuś drugiemu nie zaszkodził.
Hm … przyznam, że miałem podobną opinie na ten temat jak autor popełnionego tekstu, ale będąc zimą w sklepie motocyklowym (tak z tęsknoty pojechałem na kawę;) rozmawialiśmy o tej ustawie. Jeden z kolegów podzielił się swoim spostrzeżeniem, którym dzielę się z Wami. Bardzo dobrze stało się, ponieważ więcej kierowców aut będzie zwracać na nas uwagę. Sami będą jeździć na dwóch kółkach, ich żony, dzieci, znajomi, koleżanki i koledzy z pracy. Nigdy nie wiadomo kto kryje się w skorupie więc trzeba uważać i wypatrywać swoich…
Witam , czytając „Waszych” komentarzy dochodzimy do wniosku , ze Sz.P.Prezydent podpisał papiery gdyz 125ccm to „nie jest” moc , by wsiąść na motoCYKL w wolnych chwilach … Ludzie prosze Was ogarnijcie sie (PRZEPRASZAM) .. Jednym z powodow dla ktorego winny byc prawo jazdy jest nauka o przepisach . Na głupim skrzyżowaniu pierwszeństwo kto ma .? A skąd ma to wiedzieć skoro kupując 125 nikt „mu o tym nie wspomniał .. Dobrze racja osoba ma olej w głowie mysli co robi ale jak mozna dac komuś cos kto nie wie z „czym to jeść” . Niby 125 to jaka prędkość , moc itp przeciez to tylko 125 … TYLKO TE 125 I 50 NIE MA BLACHY WOKOŁ I PASÓW ,WYSTARCZY NIE WIELKA PRĘDKOŚĆ A MOZEMY JUZ NIGDY NIE WSIĄŚĆ NA MOTO . A może większość ludzi maja uśmiech gdyz nie trzeba wydawać pieniedzy na mały plastik ktory i tak później schowam do portfela .?? co do 21-latkow serio uważacie ze to ten wiek gdzie juz sie jest „w pelni dorosłym” .? Odpowiem nie mydlmy sobie oczu wiekszosc młodych ludzi wejdzie na maszynę pod wpływem (nie pisze o %) tak własnie zgodze sie z autorem iz bedzie więcej wypadkow , ale tu odpowiadacie bedzie chciał zyc to nie pojedzie pod wpływem ,wierzcie ze w takich chwilach sie nie mysli . :l Gdzie podziała sie ta RADOŚĆ , PASJA gdy przekrece Mantekę w doł teraz będzie to juz nic nie znaczyło … NIE SZTUKA JEST WEJSC NA 1000 , ZAS WYHAMOWAĆ W PORĘ TAK!!
Pisze szczerze LwG 18 lat
Szanuj zycie ,byś go nie rozwalił w pył . 18-co .mogę wiedzieć .?
WIEM ,TYLKO ZE JESZCZE NIE TAK DAWNO np. „TA NSR125″ NIE BEDZIE ZAJĘTA PRZEZ OSOBĘ KTORA KOCHA MOTOCYKLE TYLKO PRZEZ CZŁOWIEKA KTORY MA TZW ZACHCIANKE …