Dlaczego żona powinna unikać stawiania swojego faceta przed dość trudnym dylematem w stylu: motocykl albo ja, wybieraj? Bo, niestety, wielu motocyklistów wobec takiego dylematu może się poważnie zastanowić cóż też powinni uczynić. To z tego powodu w obrazkowych motocyklowych memach tak często przejawia się motyw, że prawdziwe szczęście w życiu motocyklisty to związanie się z kobietą, która podziela jego pasję. Inaczej mamy spory kłopot, z którym nie do końca wiadomo co zrobić. Z jednej strony trudno oczekiwać od motocyklisty, by samotnie szedł przez życie (w końcu natura wyposażyła nas jednak w potrzebę dzielenia życia z drugą osobą). Z drugiej zaś strony, kazać nam wybierać pomiędzy motocyklem a kobietą, to jak kazać dokonywać wyboru pomiędzy wolnością a życiem, w którym noszony na piersiach balast nie pozwala nam w pełni zaczerpnąć powietrza. Takie życie w końcu stanie się horrorem z siedzącą nam okrakiem na klacie zmorą cieszącą się z każdej chwili bezdechu.
I taka świadomość, szczególnie jeśli motocyklizm pokochało się ponad życie, prędzej czy później może doprowadzić do prostej konsekwencji, którą zaprezentował 7 grudnia pewien motocyklista. Zresztą co tu będziemy operowali słowem „pewien”. Trzeba jechać po nazwisku z gościem, który na trwale zapisał się do galerii motocyklowej chwały i którego nazwisko właśnie, czyli Bob White, powinno być wyryte złotymi zgłoskami nie tylko w księdze pamiątkowej stanu Virginia. Cóż takiego zrobił? Otóż kiedy usłyszał od swojej żony stanowcze zapewnienie, że ma się pozbyć motocykla (HD Sportstera z 2006 r.), a jeśli tego nie uczyni, to niechybnie ona go zostawi, lekko się zdenerwował i na miejscowym portalu aukcyjnym opublikował ogłoszenie o sprzedaży swojego motocykla, w którym do ceny maszyny dorzucił gratis jeszcze… żonę. Ogłoszenie zaś opatrzył zdjęciem żony siedzącej na tym właśnie Harleyu i nie omieszkał dodać wielu cennych informacji: „Sportster zadbany… i to widać (zobacz zdjęcia)… żona po szybkiej konserwacji i to też widać (zobacz zdjęcia)”. Do tego dodał jeszcze jakże ważną informację o przebiegu obu oferowanych towarów: „Harley jak na rocznik 2006 ma przejechane tylko 5900 mil i jest w doskonałym stanie, ale niestety żona nie dość, że jest z rocznika 1959, to jeszcze ma dużo większy przebieg!” Nie zapomniał też udzielić ewentualnym przyszłym kupującym odpowiedniej rady: „Motocykl nadaje się zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych użytkowników. Niestety posiadanie żony wymaga opanowania umiejętności bikerskich na poziomie eksperckim”. I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam niniejszym wszystkie panie stawiające swoich facetów wobec tak niezręcznej sytuacji, jak wybór pomiędzy żoną a motocyklem. Ku przestrodze:-)
Pilnie sprzedam motocykl – okazało się, że kiedy żona mówiła „Rób sobie k…a co chcesz” to nie oznaczało tego, co myślałem.